czwartek, 15 maja 2014

Towarzyszkom łowów wszystkiego najlepszego z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet!


Być może, a raczej na pewno, życzenia są odrobinę spóźnione, ale redachtorzy tego bloga nigdy nie grzeszyli specjalnie punktualnością. I z tego względu mamy nadzieję, że te parę dni poślizgu ze złożeniem życzeń Solenizantki nam wybaczą.

Jeśli idzie o kobiety i polowanie to różni ludzie różnie na ten temat się wypowiadają. Tutaj na przykład dywaguje dwóch samczyków:
 - Widzę ważny, wspierający myślistwo udział kobiet w tym wszystkim. Żony myśliwych mają na stole dziczyznę, robią uczty imieninowe czy inne. Czują się wtedy lepsze od innych kobiet. Wiem to z ich relacji.
- Pewnie odzywa się w tym jakiś kobiecy atawizm, zgodnie z którym poczucie wartości samicy wzrasta, jeżeli została wybrana przez samca zwycięzcę. W ten sposób kobiety współuczestniczą w reperowaniu męskiego samopoczucia partnera.
Samczyk pytajoncy to nasz znajomy Zenon- predystynowany na świętego naszego nowego - Kruczyński a samczyk odpowiadajoncy to Wojtek Eichelberger. Też filozof.

Fakt, że na polowaniu ostatnio jakby częściej widać polujące kobiety. I do lamusa historii przechodzi okres, gdzie polowanie było przeważnie dla mężczyzn hobby, którego uprawianie pozwało na całonocne przebywanie poza domem oraz  powrót o świcie w rodzinne pielesze, w odorze alkoholu przy jednocześnie relatywnie wysokiej akceptowalności tego rodzaju spędzania wolnego czasu przez niepolującą połowę gospodarstwa domowego. Pod warunkiem naturalnie, że się śmierdziało wódką marki Finlandia a nie jakimś Prosecco a gumofilce w bagażniku były choć trochę zabłocone. Trzeba się po prostu z tym pogodzic – jak z wieloma innymi zjawiskami, które zachodzą w naszym kręgu kulturowym. Gdzie nieobecność jednej z płci na polowaniu była co prawda widoczna, choć relatywna i raczej nie wynikała z jakichś atawizmów, o których posuwają powyżej dwa filozofy, z których jeden nie może w ogóle a drugi już nie może. Polować. Na zwierzęta.

W naturalnej maturze jest zresztą często tak, że samiczki są lepszymi myśliwymi niż samce. Weźmy takie gatunki drapieżników jak Panthera leo czy Lynx lynx. Samica odpowiedzialna za wychowanie i wykarmienie młodych zabija dużo więcej i efektywniej innych zwierząt niż przereklamowane samce, które w głowie mają jedynie seks i zapchanie własnego kałduna, co rzutuje istotnie na efektywność realizowanego przez nie pozyskania. Albo taki jaszczomb – w przypadku którego Mamusia Natura wyposazyła samiczkę w atrybuty w postaci większej masy i rozmiarów, co pozwala jej bez trudności upolować jakiegoś gacha, czyli dorosłego zająca. A mniejszy samczyk, jak ma pecha i trafi na co większego to zostanie najwyżej sam sflekowany. Dlaczego więc koleżanka Leosia czy Rysia nie ma być efektywniejnieszym łowcom i nie zaopatrywać kuchni w sarni comberek, który Leon czy Rysiu potrafią czasami lepiej przyrządzić?

Nie da się ukryć, że absencja kobiet na polowaniu wywarła spore piętno i doprowadzila do zaległości w wielu dziedzinach związanych z łowiectwem. Jeśli idzie np. o werbalizmy to na siłę i z maniakalnym uporem kreuje się nazwę własną „Diana”, które to określenie da się kombinować w formie Diana Basia czy Diana Krysia, ale już konfrontacja z Dianą Diana brzmi na pewno dumnie, lecz odrobinę dziwnie. Tak jak dziwnie, a czasami idiotycznie dla co wrażliwszych, brzmi nadęta akrobatyka werbalna uprawiana z tym pojęciem z mniejsza lub wiekszą pompą. Kwestia gustu. Samych Dian też. Obecność kobiet uprawiających zdominowane dotychczas przez samczyków hobby doprowadzi z pewnością do zmian w samym środowisku. Na przykład do złagodzenia obyczajów. Uważny czytelnik tego tekstu, poświęconego towarzyszkom łowów nie znajdzie tutaj na przykład żadnego określenia typu „kurwa” albo „chuj”. Bo tego się w obecności Dian nie używa. Nawet zamiast przecinka i nawet gdy przyjdzie czasami zacytować dosłowną wypowiedź koleżanki, która się poślizgnęła albo uszkodziła sobie makijaż.

W tym kontekście, drogie Solenizantki, życzymy normalnej normalności poza wszystkim najlepszym.

5 komentarzy:

  1. No cyc malina! Obrazek zwłaszcza!
    Jedno tylko muszę dopowiedzieć: niewiasty zawsze polowały, czy to w prehistorii, czy w średniowieczu, czy w kolejnych epokach, nawet w straszliwym PyRyLy. Ten PyRyLy zrobił największe spustoszenie, bowiem mimo haseł"baby na traktory", promował nynie taką formę aktywności kobiety, która wiązała się z pracą i domem, na jakąkolwiek pasję i zainteresowania pozostawiając miejsca niewiele, a bliżej ogródkowi czy szydełku. A i niektórym kolęgą tak namącił w głowach, że baba z bronią niewiele się wedle nich różni od baby z brodą. Ale może to kwestia wieku i zapomnienia, do czego pewne rzeczy służą...? Są jeszcze inne kwestie związane z Rzecząpospolitą Ludową, ale nie chce mi się więcej przynudzać...
    Ja z uporem maniaka kreuję nazwę "myśliwa" - staropolską, w prastarych słownikach wymienianą, a dziś przez Mozillę i inne "media" podkreślaną namiętnie czerwonym wężykiem. Bo Diana to takie jakieś...wtórne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmm.....Conchita Wurst w zielonym kapelusiku z piorkiem ?
    To byloby cos.....

    Pomyslimy.......

    daka

    OdpowiedzUsuń
  3. Podobnie jak Dajrota też nie przepadam za nazwami typu Dejana albo o zgrozo Dziewanna... Są lekko pretensjonalne? Jakoś po wypatroszeniu dzika rzadko czuję się jak bogini... Ale może tylko ja tak mam? W każdym razie też wolałabym być nazywana myśliwą.

    pozdrawiam,
    mnjn

    PS. Swoją drogą ciekawe, że to akurat baby były/są bóstwami kojarzonymi z łowami Artemida, Diana, Bastet/Sechmet, Dziewanna/Marzanna i pewnie jeszcze parę innych.
    PPS. Dajcie już spokój z tą Muszelką Kiełbasą. Ciekawe, że niektórym owcom muflona rosną rogi, u jeleni zdarzają się mnichy, guzikarze itp, itd. i nikt o to wielkiego halo nie robi. A tu facet z brodą suknię założył i już niektórzy wieszczą koniec cywilizacji.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego drugiego - z bostwami - to nie wiem.
    Jednak intrygujacym jest skad sie wzial ten nadety idiotyzm w postaci
    "Polskich Dian". Geneza "buca w zielonym kapelusiku z piorkiem" da sie przesledzic po wirtualnych
    tropach prowadzacych do pierwszego polskiego portalu lowieckiego w erze internetu. Ale kto
    wykreowal te "Diany" ?. I gdzie ?. Na pewno jakis buc w zielonym kapelusiku z piorkiem plci odmiennej od pieknej. Trzeba tez przyznac, ze ta "Diana" przyjela sie z mniejszymi oporami niz buc w zielonym kapelusiku z piorkiem. I to nie tylko wsrod polujacych blondynek. Bez oporow chyba nawet.

    http://www.polskiediany.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1&Itemid=2

    Ciekawy fenomen natury socjologicznej wymagajajacy doglebnego zbadania przy pomocy
    eksperymentu naókowego. W ramach dzialan na rzecz normalnej normalnosci narodowego
    lowiectwa.

    Wyglada na to, ze jeden z redachtorow bedzie musial siem poswiecic i posluzyc za
    kroliczka doswiadczalnego.
    Nawet wiem ktory.

    Podpisze lojalke:
    http://www.polskiediany.pl/DEKLARACJA.pdf

    a potem sie zobaczy oraz przeanalizuje i zrelacjonuje reakcje.

    Ale to juz chyba dopiero po wakacjach.

    daka

    OdpowiedzUsuń
  5. A mówiłam: dajmy już spokój Kiełbasie, to ten się do Dian zapisuje...
    Zobaczymy czy dziewczęta okażą się tolerancyjne.

    pozdrawiam,
    mnjn

    OdpowiedzUsuń