środa, 30 kwietnia 2014

Dr Jekyll and Mr Hyde, czyli nie wódź nas na pokuszenie Panie Kruszewicz.


W marcowym numerze Braci Łowieckiej, który jednemu z członków kolektywu redakcyjnego naszego bloga udało się ostatnio podpierdolic w jakimś kiosku, odkryliśmy w dwóch miejscach jedno nazwisko i dwie różne wypowiedzi. W artykule „Odpuśćmy łysce“ dr Andrzej G. Kruszewicz przedstawia swoją opinię na temat postrzegania łowiectwia, szczególnie w kontekście polowania na ptaki. 12 stron dalej jego opinię cytuje Kamil Zamojski w publikacji „Praktyczna lekcja przyrody?“ dotyczącej kopenhaskiego żyrafobicia.

Co ma łyska do żyrafa (czyli młodego samca żyrafy)? - spyta czytelnik tego bloga.

Trochę ma. Wydaje siem nam.

Autor „Odpuszczenia łyskom“ krytykuje ekshibicjonizm krwawych zdjęć z polowania, przedstawiając jednocześnie w formie retorycznego pytania receptę na polepszenie wizerunku myśliwych, którą dr Andrzej G. Kruszewicz–Jekyll formułuje następująco:

Czy nie lepiej wygladają elegancko ubrani myśliwi stojący wyprostowani nad starannie ułożonym pokotem? Czy na stronach czasopism łowieckich trzeba publikować zdjęcia zakrwawionych zwierząt? Czas byśmy zaczęli poważnie traktować to, jak nas widzi przeciętny obywatel. Ma to bowiem ogromny wływ na przyszłość łowiectwa. Nie tylko w Polsce.

Stron tej samej gazety dwanaście później Kamil Zamojski przytacza opinie na temat zabicia i publicznego pocięcia na kawałki zwierzaka w ZOO, w której  Mr. Andrzej G. Kruszewicz–Hyde, doktor, komentuje kontrowersyjne wydarzenie w Kopenhadze:

Nieukrywanie faktu zabicia żyrafy, a wręcz zrobienie pokazu z jej ćwiartowania wpisuje się w strategię otwartości i racjonalności.

Dla nas znaczy to mniej wiecej tyle: gdy Kali publicznie wypatroszyć dzika albo oskubać dziką kaczkę, to jest zły, ekshibisjonistyczny  uczynek. Dobry, czyli racjonalny i uczciwy uczynek jest kiedy Kali przed kamerami porżnąć na kawałki żyrafa.

???

Negatywny wizerunek polowania  wśród mieszkańców miast, nie tylko wegetarian ale i zjadaczy burgerów demonstrowany przez doktora Andrzeja G. Kruszewicza na australijskim przykładzie na stronie 12 BŁ, da się zaobserwować również na innych kontynentach i w innych miastach, gdzie wędliny nie smakują tak ohydnie jak w Melbourne czy w Canberze. Jeśli jest coraz bardziej zauważalny, również u nas, to oznacza, że zbliżamy się do światowych standardów ery cywilizacji postindustrialnej – jest to wyraz konfliktu wokół postrzeganiania zwierząt i przyrody.

Nadzieje na załagodzenie tego konfliktu i poprawę wizerunku myśliwych przez „kulturalniejszą“ formę przekazu treści łowiectwa wydają nam się w tym kontekście płonnymi. Wyglancowane gumofilce i zielone kapelusiki wykreowane przez Armaniego nie powinny  miec specjalnego znaczenia.  Tak samo j;6ak pokazywanie  w przyszłosci  na łamach Braci Łowieckiej zwłok ubitych dzików wyłącznie po uprzedniej obróbce przez wizażystę pogrzebowego.

Krew, śmierć i cierpienie zwierząt są atrybutami polowania. Polowania ludzkiego i nieludzkiego. Polowania jako elementu procesów zachodzących w przyrodzie. A Matka Natura i humanitaryzm definiowany kręgiem „ludzkich” norm są pojęciami wzajemnie się wykluczającymi. Ludzkie polowanie stanowi w najlepszym wypadku balans między trybutem składanym z tytułu udziału myśliwego w procesach przyrodniczych i próbą jednoczesnego zadośćuczynienia normom i wartościom obowiązującym wewnątrz ludzkiej społeczności. W tym kontekście ów „balans” zawsze będzie przykuwać uwagę społeczeństwa lub jego części oraz bedzie przedmiotem krytycznych pytań odnośnie treści, formy i potrzeby ludzkich łowów. Dr Andrzej G. Kruszewicz–Jekyll zupełnie słusznie formułuje zastrzeżenia do bezmózgowia nemrodów praktykujących i demonstrujacych publicznie sceny mające ewidentnie znamiona niepotrzebnego znęcania się nad zwierzętami. Krytycznie wypada odnieść się jednak do propozycji „zmiecenia pod dywanik” wszystkich niewygodnych i brzydkich elementów łowów. Zamiast zastanawiania się nad wpisaniem Kalego w zielonym kapelusiku z piórkiem w nurt powszechnej  naszej hipokryzji codziennej, wypadałoby raczej rozważyć uczciwy przekaz wszystkich elementów łowiectwa. Wzorem żyrafobicia w kopenhaskim  ZOO, co do którego Mr. Andrzej G.Kruszewicz–Hyde nie ma zastrzezeń. I dr Andrzej G. Kruszewicz–Jekyll też chyba nie.
               
Czy jednak bucowi w zielonym kapelusiku z piórkiem zawsze uda się balans miedzy uczciwym przekazem łowiectwa i uwzględnianiem wrażliwości niepolującego odbiorcy przekazu?

To jest dość trudne. Nawet jak siem balansuje w gumofilcach marki Meindl.

P.S. Łyskom odpuścimy innym razem. Albo i nie.

12 komentarzy:

  1. Podpisuję się piórkiem z kapelusza, obydwiema rękami. Zwłaszcza pod akapitem przed-przedostatnim.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja jednak mam pewne wątpliwości co do sensowności publicznego uśmiercania duńskiego "żyrafa", które ma z polowaniem tyle wspólnego co ja z fizyką jądrową. Czego miało nauczyć duńskie niebożęta oglądanie ćwiartowania żyrafa? Mnie to osobiście nie przekonuje.
    Dla mnie jako myśliwki, widok poćwiartowanego zwierzęcia też jest przykry mimo, że uważam go za oczywisty jeżeli zabiłam aby zjeść. Czy to jest hipokryzja? Nie sądzę.
    Starzy nemrodzi zwykli mawiać "przyjemność z polowania kończy się z momentem naciśnięcia na spust". Potem jak wiadomo już tylko mało przyjemne obowiązki. Nie znam zdrowego psychicznie człowieka, który twierdziłby że lubi patroszyć zwierzynę, mimo że jest to naturalną i nieodzowną konsekwencją polowania.
    Natomiast co do krwawych zdjęć zamieszczanych zwłaszcza w sieci. Owszem czasem zwierzę po strzale nie wygląda zbyt wyjściowo- każdy myśliwy to wie, a niepolujący z jaką taką wyobraźnią też jest w stanie to sobie przedstawić więc jakoś nie widzę sensu zamieszczania takich "fotek". Jako ludzie jesteśmy zwierzętami stadnymi, a to implikuje istnienie pewnych zasad. Bąki też są w 100% naturalne, a jednak uznajemy, że nie wypada się nimi specjalnie przechwalać ani ich wydalać w towarzystwie, prawda?

    PS. Do szczętu wstrząśnięta jestem, że redaktor publicznie chwali się kradzieżą! I żadną okolicznością łagodzącą nie jest tutaj fakt, że sam w owym miesięczniku publikuje! ;)

    z myśliwskim pozdrowieniem,
    mnjn

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jest kwestia balansu.

    Np. z dobrze poinformowanych zrodel wiadomo nam, ze kopenhanskie ZOO oferowalo co wrazliwszym
    mamuskom alternatywe do ogladania cwiartowania mlodego zyrafa. Mianowicie widok na wybieg z kopulujacymi pawianami. Z pewnoscia bardziej przekonywujacy. Dla niektorych.

    Nie jestesmy tez w 100 % pewni czy niebozeta ogladajace kopenhaskie cwiartowanie zaczely puszczac baki przy stole. Zrodla nic na ten temat nie mowia. Z zasady.

    A czy z zasady wypada zawsze i wszedzie preferowac obrazki estetyczne zamiast prawdziwych ?
    Przeciez juz przy pierwszej randce wszystko wyjdzie na jaw jesli poznany na podstawie fotki
    z netu obiekt adoracji bedzie sie musial zaprezentowac w orginale. I czy retuszowanie tej fotki wstawianej do portalu randkowego tak naprawde nie jest odrobine malo konstruktywnym ?
    Perspektywicznie ?
    pozdr
    daka

    OdpowiedzUsuń
  4. ,,Odpuścić łysce" A to gospodarka łowiecka jej krzywdę robi? Skoro jej liczebność jeszcze pozwala na pozyskanie, to nie należy z tego rezygnować. Tym bardziej, że i tak pozyskanie łysek kształtuje się na poziomie ok 6-7 tys sztuk rocznie (źródło danych ,,Łowiectwo" Tomka i Okarmy) , to raczej niewiele. Mówią, że się ciężko skupie, nie wiem nie skubałem, pewnie tak. Ale zawsze można oskórować. Mówią, że nie smaczna, mnie uczono, że wystarczy ugotować z octem. A wątróbka pyszna podobno. A ja jeszcze nie myśliwy. A na stawy blisko to i na łyskę chciałbym kiedyś zapolować gdy będę w PZŁ i nie widzę racjonalnego powodu by z tego rezygnować ;)
    DAWID

    OdpowiedzUsuń
  5. Czesc DAWID,

    tutaj sa dane sprzed 3 lat:
    http://www.sejm.gov.pl/sejm7.nsf/InterpelacjaTresc.xsp?key=02849767

    5300 sztuk - 2011/2012

    Aktalnych danych - dostarczy Dr. Panek z Czempienia. Zwroc uwage na dysproporcje miedzy planowanym i zrealizowanym pozyskaniem - odstrzalem. ( Rowniez w odniesieniu do innych gatunkow) Jesli sie nad tym zastanowic, jest to wlasciwie czesc tego dylematu - odpuscic lyskom ? czy nie odpuscic ?. Dac sie zwiesc na pokuszenie doktorowi Kruszewiczowi, ktory w tym samym artykule
    postuluje poza wyglancowaniem gumofilcow i wizazysta pogrzebowym dla dzika zaprzestanie polowan na ptactwo ? A moze odwrotnie ?
    pozdr
    daka

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak nawiasem piszac: co powiedzieliby tutaj Mr Andrzej G.Kruszewicz–Hyde i
    dr Andrzej G. Kruszewicz–Jekyll ?

    czy Kali w zielonym kapelusiku z piorkem robi w tym filmiku:

    http://www.blaser.de/index.php?id=1208&L=1

    dobry uczynek czy zly uczynek ?


    Jak sondzom drogie czytelniczki i czytelnicy tego bloga ?
    Za prawidlowe odpowiedzi bendom nagrody.

    daka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moim zdaniem ,,dobry uczynek", bo strzał celny, myśliwy użył dalmierza, więc dokładnie wiedział jak daleko jest od niego zwierz, a po za tym powstał z tego polowania świetny film. Który nawet mnie trochę chwycił za serce gdy ten byk staczał się na dół.... Wtedy pojawiło się wzruszenie, jakaś ambiwalencja uczuć.
    DAWID

    OdpowiedzUsuń
  8. Pozory myla Dawid.....zobaczymy co pozostala dwojka czytelnikow na ten temat sadzi...
    pozdr
    daka

    OdpowiedzUsuń
  9. A co myślą autorzy blogu?
    DAWID

    OdpowiedzUsuń
  10. A wracając to łyski i ogólnie zwierzyny pierzastej. To skoro planujemy tak dużo pozyskać, a zabijamy tak mało w porównaniu do planu, to czas najwyższy więcej strzelać, a nie ze strzelania rezygnować. Po co taka kaczka ma pływać w stawie, jak może w rosole ;) Nie chodzi mi o to, żeby wytłuc ptactwo, ale w miarę możliwości korzystać z tego daru przyrody. Wiadomo łowy na grubego zwierza dla wielu są ciekawsze niż na pióro, po za tym nikomu sie nie che skubać, ale to pieczeni z dzika na drugie jakiś rosół z bażanta na pierwsze też by się przydał. A Wy koledzy, strzelacie dużo ptactwa? Ja na razie wcale, bo jeszcze nie poluję, ale mam do tych łowów sentyment, bo polowanie na kaczki, to pierwsze na jakim byłem w życiu.
    DAWID

    OdpowiedzUsuń
  11. daka,

    Postawiłeś pytanie: "dobry uczynek czy zly uczynek ?"

    A ja się Ciebie zapytam dla kogo dobry? Zwierza, populacji jelenia w Alpach, środowiska, Twojego, mojego, tego jeagra z filmiku? Czy Mamusia Natura rozróżnia dobro od zła i czy jej kryteria pokrywają się z tymi "ludzkimi"? Cytując klasyka należałoby w tym momencie stwierdzić : Take it easy ;) lub raczej nie wpadaj w dołki, które sam wykopałeś.
    Cały ambaras w dyskusjach o tzw. etyce polega na tym, że kryteria są wyjątkowo nieostre, ale za to każdy święcie przekonany, że ten system wartości w jakim został wychowany lub jaki aktualnie wyznaje, jest tym "najprowdziwszym", a co jeszcze śmieszniejsze tym "jedynym normalnym". A jako "prowdziwo górolka" Ci powiem, że to jest ta trzecia kategoria prawdy czy g... prowda.

    Ja to widzę tak: etyka + przesądy to jest prywatna sprawa każdego człowieka. Nie muszą być ani racjonalne, ani logiczne. Nie mam nic przeciwko odrobinie mistyki i fantazji czy tych całych imponderabiliów ;). Człowiek wg. mnie ma duszę i ta dusza też potrzebuje się czymś żywić. Sama też troskliwie pielęgnuję swoje prywatne gusła ;) Problem zaczyna się gdy na podstawie guseł tworzymy regulacje i wynikające z nich sankcje obowiązujące wszystkich. Prawo ma być spójne, logiczne i umożliwiać realizację założonych celów, a nie zaspakajać potrzeb duchowych - od tego są inne instytucje.
    Ludzie stają się myśliwymi z bardzo różnych pobudek i dobrze. Ja nie mam żadnego problemu z tym, że ktoś poluje dla "rogów" albo dla mięsa, ale nieodmiennie wku... mnie jak ktoś z tych swoich prywatnych guseł chce uczynić normę dla wszystkich. Miejmy po prostu odwagę czasem powiedzieć "wiem, że to nie jest zbyt logiczne, ale tak właśnie czuję i chcę postępować w zgodzie ze swoim sumieniem".

    Wracając do Twojego pytania: "A czy z zasady wypada zawsze i wszedzie preferowac obrazki estetyczne zamiast prawdziwych ?"
    Skąd u Ciebie założenie, że prawda musi być koniecznie w opozycji do estetyki? To właściwie temat o marketingu/PR nie na tę okoliczność.

    pozdrawiam serdecznie, DB
    mnjn

    OdpowiedzUsuń
  12. No wienc, gdy w szkole probowalem tego tricku tj. odpowiedzi pytaniem na pytanie to Pani/Pan wydawali
    komende "siad !!!" . Dwoja !. ......Gdzie te czasy........:))).

    Odpowiedz sie nie liczy. Krotko piszonc.

    a odnosnie tego :

    "Skąd u Ciebie założenie, że prawda musi być koniecznie w opozycji do estetyki? "

    Pragnem wyjasnic, ze moje (i nie tylko moje ) zastrzezenia budzi opakowana estetycznie g... prowda.
    Reszte wyjasni redachtor W. w natepnym wpisie.
    pozdrawiasy
    daka



    OdpowiedzUsuń