środa, 8 stycznia 2014

Świętego naszego powszedniego...


Od czego, Droga Parafio, zacząć żywot ewentualnie nowego naszego Świętego?

Czy istotna jest biografia/legenda?

Czy ważniejsze jest PRZESŁANIE  ?

W zasadzie można w odniesieniu do biografii Zenona powielić sprawdzoną strukturę legend związanych z dotychczasowymi naszymi patronami:
- urodził się,
- grzeszył,
- nawrócił się,
- był potem the best,
- Happy end,
- The end.

Aczkolwiek jest jeden problem. Z jeleniem. Z białym jeleniem. Zarówno Św. Hubert jak i  Św. Eustachy czy, szczególnie, legendodawca - ceylonski król Devanampiya Tissa z Annuradhapura, od którego w roku 247 przed Chrystusem podobno wszystko się zaczęło - mieli do czynienia z jakimś zwierzakiem. Po widoku którego siem nawracali:
Hubertus na niepolujacego ekologa samarytanina,
Eustachy – czyli Placyd wziął się całkiem ochrzcił,
Devanampiya przeszedł, po zobaczeniu jelenia, na mało popularny u nas buddyzm i z tego względu Grecy przez Azję Mniejszą ściągnęli samą story bez głównego aktora.

W żywocie Świętego naszego ewentualnie nowego napisanym przez samego kandydata pod tytułem „Farba znaczy krew”, wydanym w roku Panskim 2008, brak niestety wzmianek o białym jeleniu czy innym bydlęciu, które odegrało rolę w procesie wchodzenia na dobrą drogę. Tak samo w rozlicznych kazaniach Zenona na łamach „Dzikiego Życia” i gdzie indziej też nie ma o tym mowy. Można tylko się domyślać. Podstawę do tego daje sam Święty piszący że nadużywał. Znaczy lubił wypić. I to najprawdopodobniej dużo. A w tym stanie ludzie widzą różne stworzenia. Przeważnie białe myszki w różnych ilościach i rozmiarach. Nie można więc wykluczyć, tak jak nie da sie potwierdzić, że któraś z nich - ze świecącym krzyżem (albo Buddą) między słuchami – ukazała się Zenonowi, by po dłuższej czy krótszej rozmowie przekonać naszego bohatera do wystąpienia z PZŁ i zapisania sie do Pracowni na Rzecz Wszystkich (a właściwie tylko niektórych) Istot.

Cała reszta jest rzeczą właściwie nieistotną, gdyż już z powyższego wynika PRZESŁANIE dla każdego buca w zielonym kapelusiku z piórkiem:

TRZEŹWO PATRZEĆ NA TEN ŚWIAT.

Niezależnie od ilości wypitej wódki.

Amen.



3 komentarze:

  1. Myślę, że koledzy przeoczyli spotkanie z bezpańskim psem. (str.49) To jego cierpienie porusza ostatecznie serce Zenona, a nie żaden lelonek ;) Signum temporis?
    Ja osobiście cieszę się niezmiernie, że ten człowiek nie jest już myśliwym.

    pozdrawiam serdecznie,
    mnjn

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwaga sluszna i byla przedmiotem narady kolegium redahtorskiego. Kolegium w osobie jednego redahtora zadecydowolo ze pies sie nie liczy bo:

    - po pierwsze nie wiadomo czy byl bialy
    - po drugie nie wiadomo czy Zenon byl trzezwy
    - po trzecie wreszcie pies zdechl, co swiadczy o tym, ze nie moze siem rozchodzic o
    istote z wlasciwosciami nadprzyrodzonymi jak w przypadku jeleni Devanampiya, Eustachego i Huberta,
    ktore spotkanie przezyly. Podobno.
    - po czwarte legenda swietego nie bylaby legenda gdyby zawierala fakty. Tradycja rzecz swieta.

    pozdr
    daka



    OdpowiedzUsuń
  3. jaki świenty taki lelonek :)

    pzdr,
    mnjn

    OdpowiedzUsuń