poniedziałek, 5 grudnia 2016

Empatyczni hejterzy.


Buchtując po internetowej przestrzeni można znaleźć stosunkowo niewielkie poletko, na którym toczy się pasjonujący, ideologiczny pojedynek o rząd dusz.  Mający również wymiar materialny. Teoretycznie spektakl napędzany jest odmiennym postrzeganiem Matki Natury oraz miejsca jakie zajmuje lub powinien zajmować w niej człowiek. W samo południe i niepołudnie, w świątki, piątki i niedziele, możemy wejść do Internetu, by z paczką chrupek i piwem w ręku podziwiać stojące naprzeciw siebie dwie społeczności: promyśliwską oraz antymyśliwską. W tym starciu obowiązuje tylko jedna reguła: cel uświęca hejt.

Dlatego przeciwnicy łowiectwa ze szczególnym uwielbieniem korzystają z wirtualnej przemocy. Zdecydowanie częściej strzelają to w plecy, to w potylicę, niż dźgają z odrobiną wyrafinowania:
„Wy Ci mordercy, którzy mordują dla zabawy i chorych fantazji myśliwi jebanymi kurwami jesteście i śmieciami oraz totalnym dnem, które trzeba zneutralizować. Na sybir kurwy wywieść do kamieniołomów na wieczne roboty i niech niedźwiedzie dupy wam pourywają”.
(pisownia oryginalna)
Szokujące? Żałosne? Może nawet śmieszne? Ale prawdziwe! Witamy na cyfrowym, baaardzo Dzikim Zachodzie! Choć przyznajemy, że nawet na nas współczynnik obalający takich lub podobnych wypowiedzi robi nie lada wrażenie. Widocznie jako weterani nie zdehumanizowaliśmy się doszczętnie, by przywyknąć do owych brutalnych standardów. Chyba większość myśliwych korzystających nie tylko z Internetu, ale przede wszystkim czytających Brać Łowiecką czuje, że w ostatnich latach coś się zmieniło. Jako grupa społeczna, a także indywidualnie, coraz częściej padamy ofiarą hejtu w Internecie. Lecz mimo tej wspólnej martyrologii, którą dzielimy się chętnie niczym bożonarodzeniowym opłatkiem, tak naprawdę nie zdefiniowaliśmy samego zjawiska hejtu: tego czym jest, z czego się rodzi i jak można sobie z nim radzić. Warto więc wyjść na chwilę poza nasze łowieckie poletko, by nieco szerzej spojrzeć na cały problem.

Hejt to nic innego jak zapożyczone z języka angielskiego nowe imię nienawiści, które świetnie sprawdza się jako rodzaj nowomowy, maskującej rzeczywiste przejawy agresji.  Autorom krzywdzących komentarzy zdecydowanie łatwiej przyznać się do „niewinnego” hejtowania poglądów innych osób niż otwarcie powiedzieć, że posługują się słowną przemocą. W końcu nie można ot tak zdeprecjonować własnego samozadowolenia z dokopania „temu debilowi w zielonym kapelusiku z piórkiem” – nawet jeśli jest to działanie niepożądane społecznie. Przykładowo z badań SW Research 2014 na temat zjawiska hejtu wynika, że co czwarta osoba korzystająca z Internetu padła ofiarą hejtera, a ponad 11% użytkowników przyznaje się do obraźliwego komentowania innych ludzi. I raczej lepiej nie będzie. Lepiej już było, ponieważ fala agresji niepokojąco narasta z każdym rokiem.

Psycholodzy nowych technologii upatrują źródeł hejtu przede wszystkim w samej specyfice komunikacji internetowej, w której nie istnieją normy kulturowe, społeczne czy prawne spajające społeczeństwo w świecie rzeczywistym. Ten wirtualny Dziki Zachód, gdzie liczy się wyłącznie to, co internauta uważa za słuszne i dające mu wolność a wszelkie ograniczenia spotykają się z brakiem akceptacji, stanowi ogromną pokusę. W końcu w codziennym życiu każdy z nas pełni określone role, nieustannie dopasowując się do społecznych ram. Internet pozwala zrzucić te „kajdany” i dać ponieść się skrajnie egoistycznym zachowaniom. Na wirtualnym Dzikim Zachodzie niebywale atrakcyjnym wyborem - zwłaszcza wśród osób młodych, nieśmiałych bądź agresywnych – jest wcielenie się w rolę „wojownika”. W ten sposób łatwo zaspokoić potrzebę prowadzenia walki „w słusznym celu”. Brutalna rozprawa z potencjalnym wrogiem ideologicznym daje poczucie władzy oraz wzmacnia poczucie własnej wartości . „Wojownicy” wyrażają nienawiść tym łatwiej, im szerzej i głębiej zachodzi u nich proces dehumanizujący ich ofiary. Dokonują więc wielu ekwilibrystycznych interpretacji, tworząc niejako portret psychologiczny wroga, aby zdecydowanie łatwiej było go jednoznacznie określić i wdeptać w ziemię. Naturalnie im wyższą pozycję społeczną zajmuje atakowana osoba, tym hejt smakuje lepiej. Niestety wszystko to tworzy koktajl, w którym wszelka logika i działania zostają sprowadzone do najbardziej prymitywnego poziomu.

Z tej perspektywy łatwiej zrozumieć jak wdzięcznym polem społecznego konfliktu jest łowiectwo i jak wymarzonym obiektem hejterskiego linczu są myśliwi. Zwłaszcza, że zabijanie wciąż jest tabu. Zaś zabijanie dzikich zwierząt – symboli wolności, piękna i pokoju, które można do woli infantylnie idealizować, skrywając pod nimi kompleksy na punkcie własnego człowieczeństwa oraz lęk towarzyszący umieraniu – to tabu wyładowane prochem. Wystarczy pomóc mu spotkać się z ogniem – co doskonale rozumieją różnej maści ruchy ekologistyczne. Ludzie Przeciw Myśliwym, Adam Wajrak, polska filia eko-koncernu WWF z Kingą Rusin na czele, koalicja Niech Żyją i inni regularnie dostarczając ognia są głównymi producentami antymyśliwskiego hejtu na rodzimym poletku internetowym. Do czego oczywiście się nie przyznają, zaklinając rzeczywistość szczytnymi hasłami. I właśnie taka mentalność powoduje, że nieskrępowane wyrażanie wrogości czy agresji jako metody komunikowania się z ludźmi w sieci znajduje coraz większy poklask.

Co robić? Wg specjalistów najskuteczniejszym rozwiązaniem, które wymaga jednak konsekwentnej pracy od podstaw jest tzw. trening empatii. Założenie jest proste: jeśli od najmłodszych lat dzieci będą uczyć się zarówno w szkole jak i w rodzinie, że internetowa przemoc również boli, że po drugiej stronie, za monitorem znajduje się żywy, odczuwający ból człowiek, to szanse na rozwój hejtu w przyszłości zmaleją.

Oczywiście wszystko brzmi ładnie, a nawet pięknie, gdyby nie jedno pikantne „ale”… Przecież nie od dziś nam, myśliwym, wiadomo, że najbardziej empatycznymi osobami są ekologistyczni aktywiści. Z trójcą świętą w postaci Zenona Kruczyńskiego, Adama Wajraka i Kingi Rusin na podium. To właśnie oni wraz z rzeszami swoich fanów, waląc w myśliwych, prawią kazania z pozycji osób niemal krystalicznie wrażliwych, przekonanych o własnej, wyższej moralności. Jak więc można takim ludziom zalecać trening empatii? Czy to nie bluźnierstwo? Choć podejrzewamy, że istnieje też inne wyjście z tej niekomfortowej sytuacji. Otóż wspomniana trójca być może stanowi przykład podgatunku internetowego hejtera – Hejterus empaticus. Cechującego się wyjątkowo wybiórczą, ale jednak empatią. Wtedy wszystko się zgadza i z pewnością warto, by włączyli się w powszechną pracę nad poszerzaniem empatycznych horyzontów.

Jako, że trening bez wątpienia potrwa, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zaproponowali autorskiego przepisu na szybkie poradzenie sobie z internetową patologią. Przepisu, który zaczerpnęliśmy prosto z pokotu tegorocznego Hubertusa Spalskiego. Podziwiając ekologistów namiętnie przytulających się do martwej zwierzyny, doszliśmy do wniosku, że nie pozostaje nic innego jak uszyć sobie kombinezony imitujące jelenie, dziki, sarny i muflony też. Surfując po Internecie w takim stroju mamy szansę nie tylko zmylić prześladowcę, ale budząc jego empatię sprawić, że zobaczy w nas człowieka.

7 komentarzy:

  1. Myślę, że w zależności od subiektywnego odbioru rzeczywistości- co ma związek z osobistymi doświadczeniami życiowymi i stopniem posiadanej empatii wobec wszystkiego co żyje- takie jest zachowanie i reakcja na coś. Każda agresja ma swoje źródła w braku zrozumienia siebie /i mechanizmów związanych z targającymi człowiekiem emocjami/, a przez to i otaczającej rzeczywistości.
    W odróżnieniu od konstruktywnej krytyki popartej logicznymi argumentami - hejt opiera się na dostępnych niecenzuralnych słowach i pośrednio wskazuje na brak akceptacji własnej osoby /hejter/. Gdy jest to udawane - tak dla ,,picu i jaj,, - również świadczy o braku wewnętrznej równowagi...i nagromadzonych emocjach lub specyficznym poczuciu humoru, /ale nie jest to czarny humor/. Tak to widzę...
    Są ludzie, którzy nie widzą człowieka, a zwierzę - zawsze zobaczą- stąd pomysł by wejść np.w ,skórę lwa, - jest rzeczywiście dobrym pomysłem, by być potraktowanym ulgowo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wydumałam na poczekaniu...
      Hejt z układnymi i ,niewinnymi, słowami - jest zupełnie innego rodzaju działaniem, zwanym zjadliwością...Tyle, że główną zjedzoną przez emocje osobą jest ,twórca,. A ile krwi się komuś chwilowo ,zepsuje,- to też zależy od osobistej wrażliwości i odporności odbiorcy. Czy unikać sposobności do kontaktu z...? to decyzja indywidualna...wypadałoby wtedy np. wyłączyć komentarze... /;)

      Usuń
    2. ,Wilcze skórki, są wystarczające....i wielce wzruszające..., także ,lew, nie jest konieczny :)

      Usuń
    3. Pani Kasto (?).

      Czy Pani jestes psychologiem? Czy to jest jakis dar z niebios?

      Bo po chuj mi tu sie wymadrzamy jak mozna profesjonalistke zatrudnic... :)

      Usuń
    4. Jam jest podobno histeryczka /takoż stoi na papierze/...a że samouczny podróżnik po własnym ego-umyśle...to już inna sprawa... Co człek - to inna metoda /podejście/- zebrane wszystko do kupy...daje teorię z praktyką :)

      Usuń
  2. Allah jest wielki.....

    chociaz....

    Achtung !!!!

    ",Wilcze skórki, są wystarczające....i wielce wzruszające..., także ,lew, nie jest konieczny :)"

    To jest warunkowane kulturowo..... Fakt, ze :
    "posiadanej (my) empatii (ie) wobec wszystkiego co żyje" , ale nie do konca. Jestesmy b. elastyczni pod wzgledem relacji z innymi zwierzetami - i salatka, ktora jest tez zyciem, zyje - rowniez.

    Wilk budzi naturalnie empatie - do orgazmow empatycznych wlacznie - lecz trza pamietac, ze jest to jedyny drapieznik, ktory w naszej sferze jest w stanie CELOWO i z premedytacja polowac na ludzi. Uprawiac drapieznictwo na gatunku homo sapiens, zywic sie empatycznymi istotami. Tyle tylko, ze obecnie nie moze. Tj. moze ale najwyzej tylko raz. Na Alasce wilki pare lat temu zjadly nauczycielke. Nie da sie zaprzeczyc,ze to byly wilki, choc nie wiadomo jak im smakowala. Nie wiadomo jak zareagowaly dzieci - niektora nauczycielka to dobra nauczycielka dopiero jak jest zjedzona. Wiadomo jak zareagowal lud. Lud zareagowal blyskawicznie, bezwzglednie i brutalnie - w ciagu dwoch dni wybite zostaly wszystkie wilki w promieniu 20 kilometrow albo mil. Nauczycielka znalazla sie tyko w srodku dwoch lub trzech. Tzn. analiza tresci zoladkowej zabitych zwierzat wykazala ze DNA Pani ( nie pamietam czego ona uczyla) byla tylko w dwoch albo trzech . Reszta wilkow zostala zabita za bycie wilkami. W momencie gdy Pani albo Pan stworzenia w hierarchi znajdzie sie nizej niz jakies stworzenie, cala empatia idzie sie jebac - ta indywidualna i kolektywna tez. Niektorzy probuja sprawce wybielic, zrehabilitowac ale to ch... daje. Zemsta dominuje. Dlatego lepiej zalozyc skore jelonka Bambi. (nikomu nic nie zrobi ) lwa. (tez nic nie zrobi, bo jest daleko...). Tak wienc ostroznie z wilkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurwa, z tym lwem też trza uważać. W naszych szerokościach tego typu koty albo są wypchane, albo wałęsają się za kratami... :(((

      Wojciechus

      Usuń