„Czy możliwe jest porozumienie na linii ekolog–myśliwy?“Powyższe pytanie powędrowało pod niewłaściwy adres. Co zresztą zauważył sam Glaas. Ekologia jest bowiem dziedziną nauk przyrodniczych a ekolodzy to ludzie zajmujący się tą gałęzią wiedzy. Natomiast z wypowiedzi Arusia w dalszej części wywiadu jednoznacznie wynika, że nazywanie go ekologiem raczej trąci grzechem. To modne pojęcie, sugerujące kompetencje i wiedzę jako tło działalności związanej z przyrodą przywłaszczył sobie swego czasu raczkujący ruch społeczny na rzecz ochrony środowiska naturalnego. Stało się ono w stopniu większym niż w innych krajach Europy synonimem aktywności społecznej związanej z przyrodą. Jednak jego treść została w Polsce bardzo szybko zdeprecjonowana, ulegając swoistej inflacji. No i funkcjonuje obecnie w wielu środowiskach jako rodzaj inwektywy. Właściwie należy współczuć ludziom nauki, ekologom, którzy są stawiani w jednym rzędzie z Arkadiuszem Glaasem. Ich koledzy parający się również naukami przyrodniczymi - tytułowani „Ty biologu!“ czy „Ty zoologu!“ nie muszą przecież dopatrywać się w tych określeniach negatywnych podtekstów. Nikt też raczej nie obrazi kogoś określeniem „pseudobotanik“. O „pseudofizyku“ tudzież „pseudochemiku“ nie wspominając. Trend i moda na „eko“ jest z pewnością przekleństwem ekologii, rzutującym na jej wiarygodność i postrzeganie. Pionier ekologii, Ernst Haeckel, który wykreował to pojęcie 150 lat temu, obraca się zapewne w grobie wobec faktu używania go dziś jako reklamy proszku do prania. Z wzajemnym oddziaływaniem organizmów mającego raczej niewiele do czynienia. Glaas jest zaś przedstawicielem ideologicznie motywowanego ruchu na rzecz ochrony przyrody – ekologizmu – dla którego przesłanki bazujące na wiedzy, kompleksowym i racjonalnym postrzeganiu rzeczywistości są raczej balastem niż środkiem do realizacji celów. Zmarły kilka lat temu Michael Crichton, amerykański pisarz, producent filmowy i lekarz, autor scenariusza do filmu Jurajski Park, swego czasu tak zdefiniował ekologizm:
„…jest dziś jedną z najbardziej wpływowych religii zachodniego świata... Wydaje się być szczególnie atrakcyjny dla ateistów z przestrzeni zurbanizowanej. Mamy jednak w tym wypadku do czynienia z typem religijności, która sama definiuje się jako racjonalna, wręcz udowodniona naukowo. Tak jak chrześcijanie z epoki przed Oświeceniem czy wielu muzułmanów po dziś dzień, tak samo ekologiści traktują swoją wiarę nie jako wiarę, lecz jako zbiór niepodważalnych, zgodnych z naukami przyrodniczymi faktów."Zwierzający się dr Izabeli Kamińskiej aktywista, streścił cele, które mu osobiście przyświecają w dążeniu do „swojego idealnego świata“. Właściwie jest to abstrakcja o bliżej niesprecyzowanym kształcie, ale za to bez łowiectwa. Tytuł artykułu „Porozumienie jest niezbędne dla ratowania przyrody“, nawiązujący do jednej z wypowiedzi w wywiadzie, doskonale odzwierciedla jeden z dogmatów, wokół którego powstał i rozwija się ekologizm. Apel o „ratowanie przyrody“, „ratowanie jej resztek, które nam pozostały“ implikuje permanentne zagrożenie i istnienie „zła“, zagrażającego wyidealizowanej, podniesionej na piedestał Mamusi Natury. Ma pobudzać zaangażowanie, wyzwalać inicjatywy na rzecz ochrony dobra postrzeganego coraz powszechniej jako uniwersalnej wartości duchowej – wartości samej w sobie – mobilizując i konsolidując ludzi wokół idei jego „ratowania“. Dla Koalicji „Niech Żyją“ tym złem są właśnie myśliwi. Zabijający, niszczący przyrodę, ucieleśnianą pod postacią kilkunastu gatunków ptaszków łownych. Trzeba sobie jednak uświadomić, że część a być może większość tych ludzi z ogromnym sercem dla przyrody symbolizowanej ptasim piórkiem, najprawdopodobniej nie wie co konkretnie chroni. Domniemać można, że koalicjantka Pana Glassa, pani Dorota Willand, tak jak ornitolodzy z portalu Ludzie Przeciw Myśliwym, z identycznym zaangazowaniem walczyliby o pterodaktyle i zdjęcie z listy gatunków łownych Archoepteryxa. Jeśli tylko ktoś z ekologistycznych autorytetuff zakomunikowałby, że tym gatunkom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo ze strony członków Polskiego Związku Łowieckiego. Inicjatywa Glaasa, czyli stworzenie koalicji „Niech żyją!“ nie jest właściwie działaniem na rzecz ochrony przyrody lub ochrony gatunkowej. Wartości te, przewijające się w oficjalnej propagandzie tego tworu można interpretować w najlepszym wypadku jako etykietę. Rzeczywiste spoiwo koalicji stanowi nienawiść. Uczucie i motyw stary jak świat, u źródeł których leży jednoczący koalicjantów brak akceptacji dla innych ludzi i ich relacji z przyrodą. W rezultacie mamy do czynienia z generowanym w imię jedynie słusznej ideologii konfliktem społecznym, w którym realne potrzeby ochrony przyrody i ochrony gatunkowej są jedynie tłem a skutki działań w gruncie rzeczy podrzędnymi i mało istotnymi. Czarujący uśmiech Glaasa nie zatuszuje mowy nienawiści oraz nawoływania do fizycznej przemocy, naruszania godności osobistej, pogardy dla innych ludzi, towarzyszących działaniom niektórych z jego „koalicjantów“. Za co ów pan ponosi pełną odpowiedzialność. Uwaga czy apel z ust tego pana o porozumienie jest w gruncie rzeczy całkowitym nieporozumieniem. Niezależnie od intencji aktywisty, można ją odczytać jako formę szyderstwa, formułowaną z pozycji wiary w dogmat, którym jest przekonanie o własnej wyższości moralnej i słuszności własnych argumentów opartych o wiarę. Warto w tym kontekście zdać sobie sprawę np. z tego, iż w Polsce zabijanych jest corocznie kilkanaście, być może kilkadziesiąt milionów ptaków przez koty domowe. Nad tą hekatombą stanowiącą poważny problem natury ekologicznej koalicjanci zgodnie przechodzą bez zmrużenia oka. Do porządku dziennego. Nie podejmując absolutnie żadnej aktywności w celu zminimalizowania bądź choćby tylko szerszego uświadomienia społeczeństwu tego problemu, który powinien być znany każdemu miłośnikowi dzikich ptaków. Przyczyn tej obojętności wydaje się tkwić w wyrachowaniu animatorów antyłowieckiej inicjatywy. Rezultatem jest groteskowy obraz koalicjanta lub koalicjantki głaszczących rankiem ukochane zwierzę nad pokotem złożonym ze słowików i piskląt kosów, by udać się w południe na demonstrację w obronie odstrzelonych łysek oraz dzikich kaczek.
Arkadiusz Glass reprezentuje swoją osobą bez wątpienia
przykład człowieka niebywale emocjonalnie zaangażowanego w pasję, którą realizuje
w wolnym czasie i za własne pieniądze. Tak jak każdy myśliwy. Czy jednak
przykład tej żony Cezara w rogowych okularach można odnieść do całego
środowiska? W tym miejscu wypada krytycznie ustosunkować się do kreowanego przez
niego wizerunku doktora Judyma ochrony przyrody, który zdaje się już ździebko
wyblakł. Aktywista daje wyraz swojemu oburzeniu z powodu publikacji w Łowcu
Polskim artykułu „Ekoterrorysci u bram“ autorstwa Marka Weneckiego,
sugerującego, iż „działaność przyrodników stanowi sposób na zarabianie kasy“. Publikacja
na łamach ŁP jest faktycznie emocjonalna i miejscami mało merytoryczna – tak jak
setki publikacji poświęconych łowiectwu w periodykach i na stronach
internetowych ideologicznej ochrony przyrody. Glass może być naturalnie
zbulwersowany i grozić pozwem. Warto jednak przyjrzec się faktom. Oburzony
zarzutami działania z przyziemnych, finansowych powodów przyrodnik–społecznik jest – co sam wspomina -
współzałożycielem Klubu Ptaki Polskie (KRS 0000253695) i zasiada w komisji rewizyjnej tej organizacji. Łączna
kwota środków publicznych uzyskanych przez ten klub w 2013 roku wynosiła 5.662.818,16
złotych. Z tej sumy przyrodnicy czerpią 887.089,37 złotych na pensje i inne
formy wynagrodzenia, czyli na własne a nie ptaków potrzeby. Z pewnoscią stanowi
działanie na rzecz zachowania stanu kont określonej grupy osób, ale na stan
zachowania przyrody te pieniądze bezpośrednio raczej nie wpływają. 10 osób na
7,5 etatach zainkasowało prawie pół miliona złotych (dokładnie 498.852,51
złotych). Doprawdy, żeby dopatrzeć się w tej kwocie jakichś szczególnych znamion
bezinteresowności i „społecznikostwa” to potrzeba okularów noszonych przez
Arkadiusza Glaasa. Organizacja
liczy wg. danych z raportu za rok 2013
433 członków. Z tytułu składek członkowskich od tych przyrodników wpłynęło do kasy organizacji
całe 1260,00 złotych. Przy składkach leżących między 10 i 30 złotych od osoby nietrudno
wyobrazić sobie jaki procent członków Klubu pana Glaasa angażuje się finansowo
w działalność na rzecz organizacji, a w ostatecznym rezultacie ptaków i przyrody.
Jest to co najmniej dziwny wyraz “zorganizowanego”, społecznego zaangażowania. Szkoda
właściwie, że zbulwersowany Arkadiusz Glaas nie spełnił do tej pory swojej
obietnicy i nic nie słychać, by podjął kroki prawne wobec autora artykułu w Łowcu
Polskim. Być może byłaby tym samym okazja do wyjaśnienia na drodze prawnej szczegółów
działań Klubu Ptaków Polskich, ujętych w 2013 roku w punkcie: „Wsparcie dla
koalicji organizacji pozarządowych i osób prywatnych Niech Żyją!.” Jeśli bowiem
wsparcie to finansowane pochodzi z dotacji ze środków publicznych, to mamy do
czynienia z sytuacją, w której myśliwi jako podatnicy finansują wymierzone w
nich działania i mowę nienawiści. Co rodzi kolejne pytania warte wyjaśnienia. Również
w kontekście pieniędzy jako motywu „społecznych” działań na rzecz „ratowania
przyrody”.
„Porozumienie dla ratowania przyrody” może
brzmieć obiecująco. I choć nie trzeba się koniecznie akceptować, by się porozumieć,
to wypada się rozumieć i wzajemnie respektować. A zdaje się, że obecnie od tego
dzielą nas i Pana Glaasa z jego ideologią lata świetlne.
Przyroda i stan otaczającego nas
środowiska są wartościami, które mają współcześnie ogromne znaczenie. I z tego
rezultuje kredyt społecznego zaufania wobec wszelkich działań na rzecz ich
ochrony. Ale jesli ich rezultatem ma być idealny świat Arkadiusza Glaasa, to
zastanówmy się czy warto być instrumentem w realizacji owej utopii, czy też
porozumienia szukać raczej w kręgu ludzi, dla których bardziej liczą się
ekologiczne, społeczne i ekonomiczne realia niż ekologistyczne wizje.
Amen.
Źródełka:
1.“Percepcja ekologizmu w Polsce” - Prof. dr hab. Ludwik Tomiałojć 2003,2.“Kto to jest „ekolog”?” - Dzikie Życie, Luty 2011,
3. Sprawozdanie Klubu Ptaki Polskie.
Zaprawdę powiadam: zacny tekst :) Jednakowoż nie zgodzę się, z tym proszkiem do prania :P Ekologia składa się z wielu części, między innymi sozologii (nauki o ochronie środowiska- dlatego takich ludzi winniśmy nazywać sozologami). Proszek do prania, oraz inne detergenty są główną przyczyną tzw. eutrofizacji wód, ponieważ zawierają w sobie pierwiastki biogenne. Jednakże zanim delikatne zielone serca zaczną krzyczeć, to uprzedzę: nie każda transformacja środowiska jest zła. Oczywiście utrata kilku jezior nie będzie problemem, ale kilkudziesięciu już tak. Jednak zmiany jakie zachodzą w środowisku wodnym zeutrofizowanego zbiornika dają pole do popisu ewolucji (i tu należy sobie doczytać o pewnych rybkach z dwóch jezior i różnic w ich aparacie gębowym,czyli większa bioróżnorodność itp) ale także nowe miejsca do życia dla roślinek i zwierzątek tak aktywnie chronionych przez pseudoekologów. Bo przecież każdy z nich biega po bagnach i chroni bagno zwyczajne czy rosiczkę. Powyższy książkowy przykład przedstawia, że żeby ochronić jeden gatunek musimy zniszczyć kilka innych- ba nawet cały ekosystem. Co do proszku do prania to nie wierzcie jak mówią wam kupujcie ekoproszek (bez tych pierwiastków), bo problem leży w tzw. efekcie końca rury i marketingu. Na szeroko rozumianą ekologie stać tylko bogate społeczeństwo- a Polaków na to nie stać! Chociaż patrząc na te cyferki to nie powiedziałbym. Widać na jeszcze raz powtarzam- szeroko rozumianej ekologii można zarobić. Czas chyba sobie zacząć dorabiać, bo łowiectwo to droga pasja. Może kiedyś zostanę jak Kruczyński :D
OdpowiedzUsuńNo wlasnie o ten "EKO Proszek do prania kolorów Slow Clean 0,8 kg Pupuś" sie rozchodzi, eko - paliwo, eko - auto i inne takie tez . Sugestie i iluzje poboznego czynu przy pomocy grzesznych w gruncie rzeczy srodkow, ktore prowadza do blogiego uczucia w konsumencie, ze jak przejechal sie eko - autem napedzanym eko-paliwem w koszuli wypranej eko - proszkiem to swiat bedzie zbawiony a pszyroda uratowana. Clauswitz by zapewne powiedzial, ze jest to kontynuacja ekologizmu przy pomocy innych proszkow, ale juz umarl.
OdpowiedzUsuńpiiękniie al e można ostrzej - ekożebractwo, ekoterroryzm, ekobezrobocie
OdpowiedzUsuńCiekawy tekst. Gratuluję. Warto to puścić dalej, szczególnie informacje o sposobie wydatkowania pieniędzy przez "ekologów".
OdpowiedzUsuńNiech szanowne buce rozliczą PZŁ heheheheheh:)
Usuń„Warto w tym kontekście zdać sobie sprawę np. z tego, iż w Polsce zabijanych jest corocznie kilkanaście, być może kilkadziesiąt milionów ptaków przez koty domowe.“
OdpowiedzUsuńKot domowy to w domu siedzi i ciężko mu cosik upolować. Nieorganiczny materiał, który został schłodzony do stanu stałego bez krystalizacji skutecznie mu to blokuje.
A tak na "poważnie", widzą Panowie różnicę miedzy kotem a myśliwym bucem w kapelusiku?
Te „pokoty” ptaków mordowanych przez koty wynikają z ogromnej liczby kotów oraz z ich hmm jakby to Panom wytłumaczyć...instynktu. Kotu nie idzie wytłumaczyć, że nie musi polować. Kot nie zabija dla przyjemności, zabija bo mu geny każą. Natomiast ludzie potrafią zabijać dla przyjemności i to robią (między innymi myśliwi),choć nie muszą. Na przykład taka cyraneczka zwyczajna, czemu jest ptakiem łownym, jakie szkody wyrządza w naturze? Mogą Panowie wyjaśnić?
Tu się nie zgodzę- koty jak i inne zwierzęta np. delfiny zabijają też dla przyjemności.
UsuńPsze Pania czy Pani, zacznijmy od tego kota w 100 % domowego, ktorego ogranicza nieskrystalizowana materia. Niech Pani/Pan sprobuje sie znalezc w skorze takiego kota. 100 % czasu, ktore przyszlo mu spedzic na tym padole = 4 sciany, bez slonca, bez towarzystwa innych stworzen z tego samego gatunku, wykastrowany,bez szans poczuc deszcz na futrze, snieg pod lapami - wyzyc instynkty. Jaka jest wlasciwie roznica miedzy takim kotem 100 % domowym a tucznikiem ?. Tucznik czyli swinia zyje krocej ale jego wegetacja nie rozni sie od tej kota domowego w 100 %. Ten kot w 100 % domowy na pewno nie zrobi te zadnej krzywdy zadnemu ptaszkowi (najwyzej rzadko, bardzo rzadko - malo slychac o pogryzieniu ludzi przez koty w inne miejsca jak w twarz czy rece).........Moze zanim przejdziemy do reszty zadan domowych niech Pan/Pani odpowie na pytanie - czy z wlasnej woli, dobrowolnie zamienilaby sie miejscami z kotem w 100 % domowym ?. Od kolyski na 75 - 80 lat dac sie zamknac, wykastrowac, wcinac cale zycie sztuczna karme.....jednoczesnie korzystajac ze wszystkich luksusow jakie te kot ma do dyspozycji. Decydujac sie DOBROWOLNIE na takie zycie - egzystencje.
OdpowiedzUsuń????
Bylbym b. wdzieczny z krotkie TAK albo NIE. Bo tutaj nie ma alternatyw posrednich.
Z gory dziekujac i serdecznie pozdrawiajac
daka
Szanowny Bucu, na to pytanie nie ma czano-białej odpowiedzi i jak najbardziej jest alternatywa pośrednia:
OdpowiedzUsuń1) są 3 koty domowe więc towrzystwa im nie brakuje
2) wychodzimy z nimi na spacery, na szeleczkach – mamy szczęście posiadać ogród.
Niech pan sobie wyobrazi, że po jakimś czasie te biedne koty same chce wrócić w te 4 ściany po tę suchą/mokrą karmę.
Z tą kastracją tylko boli ale to jest właśnie rozwiązanie dla tych moderczych pokotów kotów wychodzących badź zdziczałych.
Nie rozumiem do jakiego tucznika porónuje Pan kota domowego.
Do takiego z takiej farmy:
https://www.google.pl/search?q=sanctuary+farm&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwi3lYboppPLAhUFJpoKHWJrBHkQ_AUICCgC&biw=1920&bih=920#imgrc=4HDIio2KEb61zM%3A
Czy do takiego z takiej farmy:
https://www.google.pl/search?q=tuczniki+hodowla+przemys%C5%82owa&biw=1920&bih=920&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwj38L-1p5PLAhXiApoKHSBZAd8Q_AUIBigB#imgdii=dsIXmfVjgPUVzM%3A%3BdsIXmfVjgPUVzM%3A%3Bsla3iUT2zcWN7M%3A&imgrc=dsIXmfVjgPUVzM%3A
Róźnica bowiem zasadnicza...
Nie ma alternatyw "posrednich" psze Pani - to jest iluzja ktora Pani zyje - nie wszystkie zyja we trojke czy we dwojke , wyprowadzenie na szeleczkach moze sie podobac Pani - czy kotom sie to podoba ?. A gdyby tak Pania tylko na szeleczkach na zakupy wyprowadzac ?. Czy to by sie Pani bardziej podobalo ?. Czy tez raczej Pani malzonkowi, ktory w poblizu kazdego sklepu z butami mialy mozliwosc te smycz skrocic ?. Prosze sie go spytac. Moze samej wyprobowac ?. Na sobie. Gdyby malzonek sie wstydzil wyprowadzic Pania na szeleczkach na ulice to nie ma problemu. Chetnie sluzymy pomoca. Nie ma sprawy zawsze do uslug. Szczegolnie takich uslug. Pokazuje Pani zapewne w tych linkach brutalne sceny traktowania zwierzat - swin zapewne - zeby udowodnic jaka jest Pani Matka z Kalkuty. Bo gdzie indziej "Njegrow bijut" czyli sa zwierzeta gorzej , zle - brutalnie traktowane. Wiec jest wszystko ok. Nawet jak wywija Pani skalpelikiem wokol kocich jajek - bo to wszystko przeciez dla ich dobra. I ptaszkow tez. Tymczasem zdanie kotow na temat utraty wlasnych jajek nie jest znane a ptaszki maja to pod ogonami czy sa same zjadane przez koty kastrowane czy nie kastrowane. Tak naprawde zreszta to kastrowanie kotek i kotow za ktorym dziwnym trafem optuja najczesciej Panie, niewiele daje. Ptaszkom.
OdpowiedzUsuńBardzo ladnie widac ze na tym tle sie nie zrozumiemy i nie porozumiemy - co zreszta nie jest specjalnym problemem. Jest na tym padole wiecej milosniczek kotow ktore mniej sie podniecaja krwawymi obrazkami z rzezni czy innym bestialstwem wciaganym przez inne Panie za posrednictwem internetow.
Bo wie Pani - z tymi kotami jest rzeczywiscie pewnien dylemat - ktory do Pani nie dociera i najprawdopodoniej nie dotrze. Dla tego spytam sie moze z innej beczki.
PO CO Pani potrzebny jest kot a nawet trzy ? Dlaczego Pani trzyma te zwierzeta ?. Jakie motywy Pania kieruja ?.
Jeden w lesie znaleziony, wycieńczony 4,5 tygodzniowy kot,
OdpowiedzUsuńDrugi na ogrodzie sie pojawił, też mały – sprawa dzinwa bo był bez przedniej łapy i z wystającą kością.Trzecia tez z ogrodu, max. 2 miesiące – ostra infecja i oko usunięte.
Motywy, hmhmmhmhmm niech no pomyśle, może Pan nie zrozumieć ale to chyba EMPATIA.
Już znam Pana zdanie, koty te powinny zdechnąć a ja nie powinieniem się mieszać w mateczkę naturę aby selekcja zadziałała. Ewentualnie humanitarnie uśmiercić albo się kota zapytac co o tym sądzi...
Z tymi szelkami to analogicznie: czy pyta Pan dzika zanim Pan go pozyska czy mu się to podoba?
No i co z tą cyraneczką?
Gdyby to byla rzeczywiscie wylacznie empatia to mialaby Pani tych kotkow 30 albo nawet 300. W schroniskach gnija setki i tysiace kalekich kotow. Ma Pani dom ogrod srodki - nie stac Pania na dodatkowach 27 kalek ?. Gdzie sie podziewa Pani empatia ? Ma Pani zasob empatii wystarczajacy tylko dla trzech kotkow ?. Nie wstyd Pani ??? Publicznie przyznawac sie do ograniczonej empatii......
OdpowiedzUsuńA jak to wyglada z reszta milosnikow kotkow ?. Tez z czystej empatii ?. Trzymaja zdrowe jak ryby....wypasione kocury......A szczegolnie specyficzna empatia cechuje wlascicielki rasowych kotow perskich, czy norweskich (b. piekne zwierzeta) ktore jej przyplyw odczuwaja dopiero jak na horyzoncie pojawi sie cos wybitnie rasowego..????
Ejzeeee.....naturalnie wierze Pani, ze Pani motywem jest empatia, wspolczucie dla tych zwierzat (nie pozostaje nic innego) ......ale prosze nie wymagac zebym wierzyl, ze reszta milionow wlascicieli kotow kieruje sie tylko i wylacznie dobrym sercem i wspolczuciem....Z tego sie zrobi mianowicie hipokryzja.
Pyta sie Pani czy sie pytam dzika czy mu sie podoba pozyskanie ?. Po co a po co sie mam go pytac ?. Przeciez ja WIEM, ze mu sie to nie podoba. Tak jak wszystkim stworzeniom na tym padole, wlacznie z Pania i ludzkim zarodkiem podczas aborcji, ktory to zarodek - z zerowa swiadomoscia - kurczowo trzymajacy sie zycia, broni sie jak moze przed wysssaniem go ciala matki. Poniewaz kieruje sie instynktem.Nie podoba mu sie to.................. Nie psze Pani. Dzikom nigdy nie podobalo sie, nie podoba i nie bedzie sie podobac gdy sa zabijane. Nowosc dla Pani ?. Wiec dlaczego je o to pytac ?
Co z cyraneczka ?. Tu musze Pani zdradzic tajemnice. Cyraneczki smakuja tak samo jak milony innych ptakow w polsce i miliardy na swiecie. To jest z ta cyraneczka.
No ale wrocmy do tych kocich dylematow - powiedzmy iz wyznanie Matki Teresy od kotow iz to empatia jest glownym powodem trzymania przez miliony ludzi milionow kotow bylo zartem a nie hipokryzja. Co wiec jest wlasciwym generalnym - uniwersalnym niejako - motywem, iz sa trzymane - toleruje sie ze szczaja po katach i robia kupy na wycieraczkach . Wiec CO ?
"Gdyby to byla rzeczywiscie wylacznie empatia to mialaby Pani tych kotkow 30 albo nawet 300. W schroniskach gnija setki i tysiace kalekich kotow. Ma Pani dom ogrod srodki - nie stac Pania na dodatkowach 27 kalek ?. Gdzie sie podziewa Pani empatia ? Ma Pani zasob empatii wystarczajacy tylko dla trzech kotkow ?. Nie wstyd Pani ??? Publicznie przyznawac sie do ograniczonej empatii......"
OdpowiedzUsuńBo mam rozsądeki umiar.
"A jak to wyglada z reszta milosnikow kotkow ?. Tez z czystej empatii ?. Trzymaja zdrowe jak ryby....wypasione kocury......A szczegolnie specyficzna empatia cechuje wlascicielki rasowych kotow perskich, czy norweskich (b. piekne zwierzeta) ktore jej przyplyw odczuwaja dopiero jak na horyzoncie pojawi sie cos wybitnie rasowego..????
Ejzeeee.....naturalnie wierze Pani, ze Pani motywem jest empatia, wspolczucie dla tych zwierzat (nie pozostaje nic innego) ......ale prosze nie wymagac zebym wierzyl, ze reszta milionow wlascicieli kotow kieruje sie tylko i wylacznie dobrym sercem i wspolczuciem....Z tego sie zrobi mianowicie hipokryzja."
Proszę spytać innych posiadaczy kotów dlaczego je trzymają i jak je traktują. Ja osobiście rasowców nie lubię i szkoda mi ich troszkę.
"Pyta sie Pani czy sie pytam dzika czy mu sie podoba pozyskanie ?. Po co a po co sie mam go pytac ?. Przeciez ja WIEM, ze mu sie to nie podoba. Tak jak wszystkim stworzeniom na tym padole, wlacznie z Pania i ludzkim zarodkiem podczas aborcji, ktory to zarodek - z zerowa swiadomoscia - kurczowo trzymajacy sie zycia, broni sie jak moze przed wysssaniem go ciala matki. Poniewaz kieruje sie instynktem.Nie podoba mu sie to.................. Nie psze Pani. Dzikom nigdy nie podobalo sie, nie podoba i nie bedzie sie podobac gdy sa zabijane. Nowosc dla Pani ?. Wiec dlaczego je o to pytac ?"
No wreszcie! Tak samo ja WIEM , że tucznik z 1 farmy jest szczęśliwy, tucznik z 2 farmy nie jest szczęśliwy. Tak samo moje koty, są szczęśliwe i zadowolone. Odpowiadając na pytanie z pierwszego posta. Zdecydowanie zamieniłbym się z kotem 100% domowym (moim) bo wiem, że jest szczęśliwy. A jak widzi szeleczki to ogon do góry bo wie, że spacer. Niewiele Pan wie jeśli chodzi o koty w praktyce.
"Co z cyraneczka ?. Tu musze Pani zdradzic tajemnice. Cyraneczki smakuja tak samo jak milony innych ptakow w polsce i miliardy na swiecie. To jest z ta cyraneczka."
Jeżeli samkuje tak samo jak milion innych ptaków to nie wystarczy Panu jedzenie tych, które wyrządzają szkody w uprawach ?
"No ale wrocmy do tych kocich dylematow - powiedzmy iz wyznanie Matki Teresy od kotow iz to empatia jest glownym powodem trzymania przez miliony ludzi milionow kotow bylo zartem a nie hipokryzja. Co wiec jest wlasciwym generalnym - uniwersalnym niejako - motywem, iz sa trzymane - toleruje sie ze szczaja po katach i robia kupy na wycieraczkach . Wiec CO" ?
Nigdy nie napisałem, że trzymanie milionów kotów przez ludzi jest powodem empatii:) Już zaczyna się manipulacja... Zapytał się Pan o MOJE motywy. Poza tym jak kota traktuje się dobrze to nie szcza po kątach i nie sra na wycieraczki...Widział Pan kiedy kota? Albo inaczej wie Pan jak traktować kota aby nie szczał i nie srał po kątach? Bo moje tego nie robią ale to pewnie dlatego, że kaleki :)
Psze Pania ucieka Pani przed tym kocim dylematem, ktorego dotyczyl wpis na blogu jak za przeproszeniem kocur przed psem na drzewo.
OdpowiedzUsuńPiszac o "szczesliwych zwierzetach" pisze Pani z pozycji kogos albo czegos (biologicznie jest Pani takim samym zwierzeciem jak Pani kotka), kto - albo co - nie jest w stanie komunikowac ze zwierzetami. Jesli pani pisze ze jakies zwierze jest "szczesliwe" to pisze Pani wlasciwie o sobie - percepji wlasnych uczuc. Niczego wiecej.
Pani kotu przechadzka sprawia przyjemnosc dlatego ogonek wedruje w gore jesli sa widoki na taka przechadzke. Ale czy on jest rzeczywiscie szczesliwy z tego powodu, ze na przechadzke moze wyjsc tylko wtedy gdy Pani, a nie on sam zdecyduje, ze ma ochote ?. Czy Pani za kazdym razem kiedy kotek podnosi ogonek do gory siega od razu po szeleczki ? ......0 5 - tej nad ranem tez ?. Prosze sobie te sytuacje porownac z z polozeniem kogos, kto siedzi cale zycie w lochu. Powiedzmy dosc komfortowym, ale w lochu. Gdy straznik zawita z jedzeniem do celi, czy zblizy sie do celi zwiastujac przechadzke raz na dwa tygodnie, ten gosciu cieszy sie tez - dajac temu wyraz . Tak jak kotek unoszacy ogonek. Ale czy na podstawie usmiechu z tytulu podsunietej miski czy tez radosci wieznia z perspektywy przechadzki mozna wnioskowac, ze ten wiezien jest szczesliwy......Pani takie wnioski w stosunku do kotka wyciaga....Racjonalne ? Bo Pani to WIE ?. Ale skad ?. Od kogo, przeciez nie od tego kotka.
Odnosnie tej cyraneczki - napisala Pani :
"Jeżeli samkuje tak samo jak milion innych ptaków to nie wystarczy Panu jedzenie tych, które wyrządzają szkody w uprawach ?"
A dlaczego ja mam wpierdalac to co zra wszyscy albo wiekszosc ? Jak Pani chce wsuwac stonke (robi szkody w uprawach) albo szczury (robia szkody w piwnicach) to prosze bardzo (kotki beda w polowaniach pomocne) ....Wolna droga. Przyjemnych lowow......Jednak JAKIM PRAWEM domaga sie Pani zeby wszycy zarli (albo nie zarli ) to samo co Pani ???. Na czym bazuja Pani wyobrazenia ?.
Z moralnego punktu widzenia konsumpcje kazdego zwierzecia poprzedza jego usmiercenie. Smierc ma zas - o tym bylo w poprzedniej lekcji - identyczny wymiar. Dla cyraneczki, dla krzyzowki, kaczki domowej, kurczaka z masowej hodwli, ludzkiego plodu, krowy, itd..../choc niektorych stworzen sie naturalnie nie je/. Jesli akceptuje smierc innych niz cyraneczka stworzen w celu ich zjadania to dlaczego mam nie akceptowac smierci cyraneczki ? Grzech czyli wykroczenie przeciw przykazaniu nr 5 jest TAKI SAM. Jesli ma OBIEKTYWNIE inny wymiar - prosze uzasadnic. Ciekaw jestem wyjasnien.
W kontekscie odpowiedzalnosci za zachowanie tego gatunku - nie pojedynczej kaczki, lecz calej populacji ta smierc osobnika, ktory wyladowal na talerzu tez jest powyzej okreslonego poziomu populacji kompletnie obojetna. Gdy ten poziom spada i polowanie stanwi tym samym czynnik smiertelnosci zagrazajacy zachowaniu stanu tego gatunku - wtedy sie polowania na te gatunki zaprzestaje. Rowniez takie ktore wyrzadzaja szkody w uprawach. Idac Pani tokiem rozumowania, dopuszczalnym i bezgrzesznym byloby np. polownie na labedzie i zurawie - wyrzadzajace bardzo duze szkody uprawch rolnych. Czy bylaby Pani wobec tego za zastapieniem pieczeni z czyraneczki pieczenia z labedzia ?. Szkodnika przeciez....takiego samego jak stonka albo szczury w Pani piwnicy.....
(gustuje Pani ew. w stekach z dzieciolow ?. Te stworzenia generuja horrenalne szkody w ocieplanych fasadach budynkow....Szkodniki. Ktore mozna wedlug Pani "bezgrzesznie" usmiercac ....ale zapolowac na nie musi Pani juz sama....)
No wiec jak to wyglada z racjonalnoscia tego Pani protestu przeciw polowaniu i zjadaniu cyraneczek ?. Dlacze PANI oczekuje zeby PANI zdanie i wola w tej kwestii zostala narzucona innym ludziom.....????
Czy poza tupnieciem nozka i zawolaniem: "BO JA I PAN GLAAS TEGO CHCEMY I TAK MA BYC !!!!!" ma Pani inne argumenty do zaoferowania ? - bo ten nie jest akurat specjalnie przekonywujacy......
Do kotkow i pszyrodnikow wrocimy na nstepnych zajeciach. Ok. ?
Do tych kotków:
UsuńRelacja pomiędzy ludźmi a kotami domowymi przez tysiące lat nabrała cech symbiozy.
Wnioski o tym, że kot jest szczęśliwy wyciągam na podstawie zachowania kota, który nie znosi złego traktowania i jest pod tym względem bardzo pamiętliwy. Równie dobrze porównując moje koty do więźnia odnosi się Pan do SWOICH odczuć na temat wolności. Jak bowiem można odebrać kotu WOLNOŚĆ? czyli najważniejszą wartość? Ale dla kogo? Dla kota, czy dla PANA. Przez tysiące lat , kot udowodnił, że chce wspólnie być z człowiekiem bo odnosi z tego tytułu wiele korzyści. Doskonale także wie, że nie zawsze może robić to co chce (przynajmniej tak powinno się go „ułożyć”). I to jest jak najbardziej naturalne. Porównanie do więźnia miało by sens, gdybym pojechał do lasu i złapał zdziczałego kota po czym siła go udomowił.
Troszkę zły przykład z tą cyraneczka...Już tłumaczę: uważam, że tylko mała część myśliwych kieruje się przy polowaniu na ptaki 3 aspektami myślistwa. Inaczej: mają głęboko w dupie czy dany ptaszek wyląduje na stole czy nie, czy robi szkody, czy nie. Strzelają TYLKO i wyłącznie dla przyjemności. I to uważam za bardzo racjonalny argument przeciw. Proszę mi podać jeden racjonalny argument za polowaniem na gołębia grzywacza?
Proszę także troszkę wyluzować bo ja Panu niczego nie zabraniem żreć itd. Zapytałem
„Jeżeli samkuje tak samo jak milion innych ptaków to nie wystarczy Panu jedzenie tych, które wyrządzają szkody w uprawach”
Nie miałem nic złego na myśli, chodzi o to, że może dobrym pomysłem jest wykazanie dobrej woli i jeżeli np. nie ma dla Pana znaczenia którego ptaszka Pan zje to może coś tam wykreślić z listy ptaków łownych. Pisze Pan o łabędziach i żurawiach a mi chodzi o zmniejszenie liczby zabijanych przez Was zwierząt. Rozumiem potrzebę zabijania w celu regulacji (choć natura zrobi to sama lepiej), ochrony czy nawet zapchania kiszek pyszną dla Was i zdrową dziczyzną. Cieżko natomiast zrozumieć mi zabijania dla CZYSTEJ przyjemności. Poza tym obecny stan polskiego myślistwa jest jednym z elementów przestarzałego modelu, który z pewnością trzeba zmienić. Głownie chodzi mi o „stara gwardię” (Pan doskonale wie o co chodzi)
A jeśli chodzi o terroryzm to czy czasem nie 1% populacji próbuje narzucić innym swój tok rozumowania a wszyscy inni się mylą lub nie znają (nawet byli myśliwi, którzy znają myślistwo „od kuchni”).
Przecież lasy jak i zwierzyna jest dobrem wszystkich polaków. Zatem każdy ma prawo wypowiedzieć się na temat zabijania tej zwierzyny w określonych celach.
Psze Pana - nie wiem czy jest Pan poprzednia anonimka - ktora poszla na wagary. Ma Pan z pewnoscia racje twierdzac, ze kot nie zostal udomowiony. Kot sie udomowil. Przyklad z wiezniem dotyczyl sytuacji w ktorej to zwierze pozostaje przez 24 godziny na dobe, 365 dni w roku od urodzin do smierci w zamknietym pomieszczeniu. Wlasnie te sytuacje definiuje Pan jako kocie szczescie i "wolny wybor". Interesujaca interpretacja. Ponadto tego kota Pan nie potrzebuje. Bo po co ?. Myszy w spizarni ?. Szczury w piwnicy ?. Potrzeba wykazania sie empatia ? Dlaczego akurat wobec kotow ?. Odpowiedz jest prosta. Te zwierzeta trzyma Pan tylko wylacznie dla wlasnej PRZYJEMNOSCI. Niczego wiecej....(chyba ze Pan je odstawia do wietnamskiej restauracji). Moze Pan owa przyjemnosc definiowac jak Pan chce ale ona pozostaje "PRZYJEMNOSCIA" - proznym, bezmyslnym, czerpaniem przyjemnosci " mania zwierzecia" . Wmawiajac sobie i innym, ze robi Pan rowiez kotom przyjemnosc - wieziac je przez okragla dobe, czy tez kastrujac - co wedlug Pana musi byc szczegolna przyjemnoscia. Dla kotow. Bo przeciez to dla ich dobra. I same tak chcialy wchodzac w komitywe z homo ss pare tysiecy lat temu. Tymczasem ta Panska "PRZYJEMNOSC" wpierdala - gdy tylko ma okazje - miliony dzikich ptakow. Bedac sztucznym elementem ekosystemu, ktory jest okreslany jako gorszy dla awifauny niz wszystkie pestycydy. I pan to ma gleboko w dooopie "bo przeciez kotek ma instynkt i "musi". Gowno prawda - kotek wcale nie musi...Kotka moze nie byc. Pan nie umrze jak go nie bedzie i sasiedzi tez. To Panska "PRZYJEMNOSC" lezy u zrodel tego zjawiska. Czysty egoizm nic wiecej. Bo co wiecej ?........................................................................No i teraz Pan - ten hipokryta z kotkiem pod pacha mordujacym miliony stworzen - idzie w botanike i ryczy - a une(mysliwi) to ptoszki zabijaja. Choc nie musza. I o zgrozo robia to DLA przyjemnosci !!!!...........................Nie Psze Pana mysliwi nie poluja DLA przyjemnosci, lecz Z przyjemnoscia. W naszych warunkach 100 % mysliwych (prawie 100 %) poluje dobrowolnie - nie pobierajac oplat za ochrone zasiewow przed zarlocznymi gesiami, nie kasujac pensji. Tak jak miliony wedkarzy, miliony amatorow grzybow, owocow runa lesnego w wolnym czasie i za wlasne pieniadze korzystajac z "wolnego" - "dzikego" zasobu przyrodniczego. Uprawiajac nie wedkowanie, nie grzyboranie lecz POLOWANIE. Polowanie ktorego celem jest zabicie zwierzecia, pozyskanie. Przynoszace materialny efekt w postaci dziczyzny, skory, trofeum. Przynoszace tez spoleczne korzysci - ochrone pol, lasow, majace wplyw na ochrone gatunkowa.I to polowanie sprawia tym ludzim przyjemnosc. Tak jak Panu hodowla niepotrzebnych kotkow.... A teraz pan sie wpierdala ze swoim kotkiem i Glaasem ryczac basta !!!. WAM nie wolno zabijac. Kotki , kotki moga zabijac bo maja taki instynkt i sprawiaja nam przyjemnosc ...wiec zostawcie te ptaszki dla kotkow , z ktorych JA Zenek Kruczynski i moj kolega Glaas maja tyle PRZYJEMNOSCI.........Psze Pana mozemy jeszcze dlugo tak pierdolic te kotki przy pomocy Glaasa i innego mlotka i zawsze wyladujemy w slepej uliczce w ktorej jedni ludzie usiluja innym narzucic swa wole. .....A do ktorych ludzi Pan nalezy ?
UsuńPS. Czy zdaje sobie Pan sprawe z tego jak perwersyjny wymiar ma ta uwaga ?: ......."Pisze Pan o łabędziach i żurawiach a mi chodzi o zmniejszenie liczby zabijanych przez Was zwierząt.".......czy tez nie jest Pan w stanie tego szerokiego tla i kontekstu ogarnac ?
Wyglada na to, kotki poszly na wagary.....:(((((
OdpowiedzUsuńPowstanie różnych instytucji, eko i nie tylko dobroczynnych oraz organizacji, czy związków ma różne motywy: dla jednych jest formą wyrażenia siebie i swoich poglądów, z celowym działaniem na rzecz...., a dla innych - jest tylko miejscem zarabiania pieniędzy /praca podstawowa lub dodatkowa/, a ideologia temu przyświecająca jest tylko tego przykrywką. I to jest przyczyną rozbieżności /rozłamów/ w łonie tych organizacji...Tak myślę...
OdpowiedzUsuńPrzyklad z wiezniem dotyczyl sytuacji w ktorej to zwierze pozostaje przez 24 godziny na dobe, 365 dni w roku od urodzin do smierci w zamknietym pomieszczeniu. Wlasnie te sytuacje definiuje Pan jako kocie szczescie i „wolny wybor”. Interesujaca interpretacja. Ponadto tego kota Pan nie potrzebuje. Bo po co ?. Myszy w spizarni ?. Szczury w piwnicy ?. Potrzeba wykazania sie empatia ? Dlaczego akurat wobec kotow ?. Odpowiedz jest prosta. Te zwierzeta trzyma Pan tylko wylacznie dla wlasnej PRZYJEMNOSCI.
OdpowiedzUsuńCzytać Pan nie potrafisz? Przecież tłumaczę, że koty którymi się opiekuje nie wpierdalają ptaków i nie są zamknięte cały czas w pomieszczeniu.Po chuj Pan dyskutujesz skoro wszytsko wiesz?!!!
Jest Pan starszej daty i postrzegasz Pan zwierzęta tylko w kontekście użytkowym, inny wymiar dla Ciebie nie istnieje, więc nie ogarniesz tego nigdy...
Dziękuję bardzo za pouczającą lekcję na temat myśliwych.
A Ty potrafisz myśleć? Jak chcesz ograniczać zabijanie zwierząt to idź nawiedzony pajacu misjonować do sklepów, gdzie na półkach walają się tony mięsa z ton różnych gatunków bydląt. Po chuj ludziom tyle zwierząt? Przecież idąc Twoim nawiedzonym tokiem nierozumowania, wystarczyłby kurczaczek i świnka, nie? Kiedyś np. komunistyczne głąby też twierdziły, że nad Wisłą nie potrzeba mercedesów i innych jaguarów. Każdemu powinien wystarczyć fiat 126p. I wsio. Tutaj masz więcej na temat Twojego pierdolenia: http://bucewzielonych.blogspot.com/2015/05/przeszanownypanie-redaktorze.html
UsuńW powyższym tekście stoi kilka pytań. Ale najważniejsze pytanie brzmi: czy potrafisz na nie odpowiedzieć? Czy tylko puszczać obłąkane bąki?
Wojciechus.
Bezpodstawne prawnie i normalnie szkalujace ludzi tak zaangazowanych jak pan Glass wypowiedzi. Slabe. I pan smie mowic o hejcie internetowym a co robi sam? Kpiace nazywanie zdrobnieniem imienia, slabiutkie. Ptaki Polski maja jawne dokumenty finansowe, do sprawdzenia przez kazdy organ kontrolny. To co piszecie to zwykle pomowienia i tyle.
OdpowiedzUsuńNie wiedzielismy, ze stosowanie zdrobnien typu Arus, Arkadiuszek, Arkadiuszeczek jest stosowaniem slownej przemocy.
UsuńNie wiedzielismy tez, ze stwierdzanie faktow na podstawie "jawnych dokumentow finansowych" jest grzechem.
Ale dzienki fanom Glaasa juz wiemy. Na Was zawsze mozna liczyc. :)))
Prosze serdecznie pozdrowic od nas Arkadiusiuniunia. :))