„Taka dzika gęś zawarła małżeństwo na całe życie a teraz jej partner leży martwy. Siada więc w pobliżu mimo strachu przed człowiekiem i rozpacza w głos. Prawie nigdy nie zdarza się by już kiedykolwiek połączyła się w parę z jakimś samcem”
Czytając powyższe trudno nie zalać się łzami.
Na początek postanowiliśmy nie podawać imienia i nazwiska autorki przytoczonej
wypowiedzi, lecz zadać sobie trud, by odpowiedzieć na pytanie: jak owe,
wzruszające słowa mają się do rzeczywistości? Otóż dzikie gęsi są faktycznie
gatunkiem praktykującym dożywotnią
monogamie. Sporo pisał o nich śp. Konrad Lorenz, jeden z najbardziej
znanych etologów, noblista, którego badania kontynuowane są na wydziale
ornitologicznym Instytutu Maxa Plancka.
Specyficzna monogamia tych ptaszków jest uwarunkowana „ekologicznie” –
ewolucyjnie. To po prostu jedna ze strategii rozrodczych w świecie zwierząt i
element gęsiego sposobu na życie. Czyli zachowania gatunku. Zdecydowana
większość dzikich
gęsi gniazduje i przystępuje do rozrodu na północy, mając tam do dyspozycji
długi dzień, ale też bardzo krótki okres wegetacyjny. Obecność stałego partnera
i partnerki z jednej strony oznacza, że gęsior nie musi corocznie boksować się
z innymi samczykami o to, by móc sobie ulżyć, gdy najdzie go Boża wola. Z
drugiej strony gęsi żeńskie mogą liczyć na sprawdzonego wybranka, który
uczestniczy w wychowywaniu potomstwa.
Schemat jest więc prosty: przylot, seks, jajeczka, wylęg, młode i czym
prędzej frrru na południe. Bez typowych dla innych gatunków wiosennych amorów,
walk o samiczki, co dzikim gęsiom pozwala zaoszczędzić czas, zdrowie oraz
energię po wyczerpującym przelocie na północ, by zainwestować je w wychów młodych. I te zachowania postrzegane są przez
ludzi jako celebrowanie przez gęsi świętych sakramentów.
Podobnie rzecz się ma z „rozpaczą i rytuałami
żałobnymi“ gęsich wdów i wdowców. Przyczyna niełączenia się w pary ptaszków,
które straciły swoje drugie połówki, jest prozaiczna. Gęsi wpadają sobie w oko
jeszcze w okresie wczesnego dziewictwa – przed osiągnięciem dojrzałości
płciowej. Wszystko jest więc podzielone w okresie nauki seksuologii w gęsiej
salce katechetycznej, wobec czego wdowiec lub wdowa po gęsi zabitej przez
myśliwego, samolot, bielika, druty bądź zeszłej z tysięcy innych powodów, po
prostu nie ma w stadzie innych partnerów pod skrzydłem. Nie jest też najwyraźniej dostatecznie atrakcyjną partią
dla gęsiej młodzieży, wchodzącej w związki. Więc z kim ma uprawiać miłość?
Ale co się dzieje w sytuacji, gdy w jakimś
gęsim stadzie występuje ewidentny nadmiar panienek lub panów? Wdówek czy wdowców? W pierwszym przypadku za
wolne żeńskie elektrony biorą się gęsiory, które weszły już z jakąś partnerką w
„święty związek małżeński”. Za wiedzą a nieraz i w obecności „prawowitej
małżonki”. Krótko mówiąc: zdrada. Może nieklasyczna. Ale wciąż zdrada. To chyba
odpowiednie słowo dla tych, którzy koniecznie chcą używać tych samych kryteriów
moralnych w stosunku do wszystkich gatunków. Gwoli sprawiedliwości należy
dodać, iż sukces lęgowy takich gęsich wdów, zapładnianych na boku przez
„wiernych mężów i ojców rodzin”, jest niewielki. Wiadomo – matki samotnie
wychowujące dzieci mają generalnie pod górkę… Nie tylko w świecie zwierząt. W
drugim przypadku, przy nadwyżce samców, gęsiory praktykują to samo co prezydent
miasta Słupsk. Czyli coś w rodzaju homoseksualizmu. Włącznie z demonstracyjnym
kryciem partnerów. Naturalnie z takiej
działalności związanej z kopulacją samców jaj żadnych nie ma. W przeciwieństwie
do tego co wyrabia pan Robert Biedroń, zabraniający np. cyrkowych występów w
imię praktykowania miłości do zwierząt. Zachowania gęsi mają natomiast
racjonalne uzasadnienie. W stadach, które tworzą te ptaki, panuje określona
struktura socjalna, gdzie osobniki bez partnerów stoją najniżej, podporządkowując
się parkom oraz grupom rodzinnym. Homoseksualna komitywa z innym ptaszkiem
oznacza polepszenie pozycji w stadnej
hierarchii. Taka parka nie da się odegnać od atrakcyjnego żeru, nie musi też zajmować miejsca na skraju noclegowiska,
narażając się na ryzyko związane z drapieżnictwem. Jest to więc instynktowne
działanie ułatwiające przetrwanie indywiduów w monogamicznie zaprojektowanej
gęsiej „społeczności”.
Prawienie o ptasiej miłości, dozgonnych
małżeństwach, żałobie itd. jest w gruncie rzeczy niczym innym jak przenoszeniem
ludzkich zachowań, wyobrażeń i naszego „ systemu wartości“ na świat zwierząt,
co nierzadko skutkuje dorabianiem infantylnej ideologii do najnaturalniejszych
pod słońcem procesów przyrodniczych. Ładnie brzmi, ale ma niewiele z rzeczywistością
do czynienia. Co ciekawe czynią to ludzie, którzy są nie tylko absolutnie
przeświadczeni o swojej niebywałej wrażliwości i wielkiej miłości do Matki
Natury, ale też często brzydzą się antropocentryzmem. Tymczasem interpretacja
zwierzęcych zachowań jako ludzkich wręcz
idealnie wpisuje się w antropocentryczny sposób widzenia świata. Można więc
dysponować ogromnym sercem, które niekiedy spycha rozum do głębokiej defensywy.
Oczywiście ten sposób percepcji świata zwierząt jest bardzo medialny, ponieważ odwołuje się do
ludzkich emocji, pozwalając nimi
świetnie manipulować. Opisywane zachowania stanowią objawy Syndromu Bambi a
ten, tak jak dżuma, niestety nie wybiera. Atakuje nie tylko dzieci, celebrytów,
zielonych zbawców padołu, ale też i ludzi ze świata nauki. O czym może
świadczyć fakt, iż przytoczona na początku naszego felietonu wypowiedź jest
autorstwa śp. prof. Simony Kossak, uczonej z ogromnym dorobkiem, której kult w
rodzimym środowisku ekologistycznym dorównuje niemal czci Świętego
Franciszka.
P.S. W powyższym tekście buce siem jebły, co wyczaił pewien Rysio, który jak na Rysia przystało jest myśliwym. Ciekawi nas czy również dostrzeżecie owy grzech? Oczywiście możecie się wspomagać jakimś Cajsem z Chin.
Jedni szukają grzechów, a inni je usprawiedliwiają...
OdpowiedzUsuń*
Ciekawe jak poszczególne gatunki Przyrody odbierają zachowania człowieka podobno rozumnego...
A może mamy się po prostu wyluzować-jak Natura wokół, w związku z tym iż jedyny wpływ jaki mamy to na siebie, a reszta jest złudzeniem?
A...zapomniałam dodać...podobają mi się czapeczki z daszkiem...to chyba nie grzech mieć swoje zdanie... ;)
UsuńDylemat psze Pani zaczyna sie juz w tym momencie, kiedy sie Pani spyta co to jest grzech ?. Kiedy grzech jest grzechiem a kiedy nie jest ?. Kiedy i kogo zaczynaja obowiazywac normy, kiedy przestaja obowiazywac.....na ile Kanta ( niebo gwiazdziste....) mozna, trzeba i wolno sobie pozwolic....grzeszac samemu czy wspolnie.
OdpowiedzUsuńA jak zwierzatka odbieraja zachowanie czlowieka podobno rozumnego ? - nie wiadomo i nie wiadomo czy kiedykolowiek bedzie wiadomo.....My po prostu mamy zajefajne problemy z komunikacja z Bracmi Mniejszymi.Wezmy nie ges ale takiego psa. Mowi sie ze pies jest najlepszym przyjacielem czlowieka. Ale co sadzi sam pies na ten temat ?. Zdania psa z chinskiej restauracji, takiego w sosie wlasnym, mozna sie domyslac.Wezmy jednak zdanie takiego psa zyjacego w warunkach ktore niektorzy okreslaja jako optymalny wyraz przyjazni, milosci do zwierzat omalze bezgranicznej - kanapowego pchlarza, zyjacego w towarzystwie Pani bezdzietnej i wieku przeszlorebnym przelewajacej cos, co sie nazywa uczucia na akurat to stworzenie. Spiacego w lozku, majacego do dyspozycji wlasne meble, zastawe stolowa, fryzjera, manikurzystke od pazurow przednich lap, pedikurzyste od pazurow lap tylnych, wlasnego krawca albo nawet krawcowa, stado lekarzy od wszelkich dolegliwosci itd.....No.....zyc nie umierac ?. Nie ? Czlowiek najlepszym przyjacelem psa. W tym wypadku akurat kobieta. Ale czy rzeczywiscie ?. Prosze zrobic eksperyment. Jesli ktoras ze znajomych da swojemu najlepszemu przyjacielowi pare dni urlopu. Zamienic sie z nim rolami. Pojsc na zastepstwo.
Dostanie Pani obroze na szyje, zmuszona bedzie przebywac przez 22 - 23 godziny na dobe w ciasnym pomieszczeniu, bez szans delektowania sie sloncem, gwiazdami, wiatrem, permanentnie tracacym wlosy czyli siersc siersc przez 365 dni a nie tylko dwa razy do roku, Pozbawiona mozliwosci uprawiania seksu, kiedy sie chce i moze , niewykluczone ze wykastrowana, pozbawiona prawie calkowicie kontaktu z sobie podobnymi, o innych zwierzetach nie wspomninajac,bez trawy pod stopami tylko asfalt i beton....(wolnosc..) itd. itd...to bylaby dosc dluga lista wyrazow "przyjazni" do tego psa.....Prosze kiedys zrobic ekspryment - skonfrontowac kochajacych psy z ta litania......reakcje beda na pewno interesujace....
Albo wrocic do pierwszego zdania - czy osoby kochajace psy tak jak ta nasza sympatyczna ale w gruncie rzeczy okrutna wlascicielka tego psa grzeszy ?. Nie grzeszy ? Moze grzeszy albo nie wie ?
I.....przede wszystkim - jak odbiera ten pies zachowania tej kobiety podobno rozumnej........ Co oznacza jak pomerda ogonem ?
Moze faktycznie wypada troche wyluzowac.....
A o grzesznej czapeczce innym razem. Z tym ze tak naprawde - jesli wziasc pod uwage wylacznie racjonalnosc oceny nakrycia glowy uzywanego przy hobbystycznym zabijaniu zwierzat to kapelusik jest bardziej grzeszny.....
pozdr daka
Ogólnie powiedziałbym, że grzechem jest to co nas dręczy i nie daje nam spokoju/indywidualnie/.
Usuń*
Osobiście jestem zwolenniczką wolnego wybiegu, a nie chowu domowo-kanapowego i przenoszenia ludzkich zachowań na zwierzęta/jak wspomniane powyżej/.
Natura sama wie jak się bronić, a ingerencja człowieka powinna ograniczyć się do niezbędnego wspomagającego Ją minimum...Ale cóż zrobić, skoro świat w dziwną stronę podąża...
No..... Jozka Stalina chyba nic nie dreczylo......
OdpowiedzUsuńZ ta Natura i biofilia ( wspomagające Ją minimum) jest malenki problemik......moze przy innej okazji......Przejdzmy moze do gesi....
"Prawie nigdy nie zdarza się by/ ges/ już kiedykolwiek połączyła się w parę z jakimś samcem”. Napisala Pani Simona Kossak. Gdyby cos takiego napisala wlascicielka psa nad ktorym sie znecalismy powyzej to byloby jak najbardziej ok. Ale prof. dr hab. Simona Gabriela Kossak byla biologiem "Jej działalność naukowa ma charakter interdyscyplinarny, zawierając wiele nurtów współczesnych badań przyrodniczych związanych z ochroną przyrody. Na szczególną uwagę zasługują jej prace z zakresu ekologii behawioralnej ssaków łownych i chronionych bytujących w środowisku leśnym.".....i na pewno autorytetem. Z pozycji tego autorytetu pisze o wstrzemiezliwosci gesich wdow i wdowcow , ktora w Naturze nie moze funkcjonowac. Z prostej przyczyny.
Faktycznie potrzebne jest uściślenie...co do grzechu...co uczynię we wpisie /w odpowiednim momencie/. Dzięki za motywację i wyjaśnienie ,gęsiej sprawy,...na tym etapie poznania prawdy.
UsuńDo konca probujac wyjasnic te gesi - czyli pozorne celebrowanie rytualow zalobnych, ktorych pozornosc w tekscie miedzy drugim a trzecim akapitem poszla sie jebac - jak na to kulturalnie zwrocil nam uwage jeden z czytelnikow.
OdpowiedzUsuńWcale nie hipotetyczna sytucja kiedy stado gesi uzyskuje zerowy albo prawie zerowy przyrost (pogoda, choroby dziesiatkujace potomstwo) powoduje, iz ta (sub)populacja sklada sie w efekcie wylacznie z osobnikow doroslych - jesli dozna ona 50 % strat/polowanie, drapiezniki,samoloty, druty etc./ , to sa to wylacznie wdowcy i wdowy. Uprawiajacych wedle naukowo autoryzowanej wiesci gminnnej zalobe ale nie troszczacych sie w rezultacie o zachowanie gatunku. A to byloby rodzajem zbiorowego samobojstwa, z pewnoscia zaslugujacym na przyznanie temu gatunkowi "Darwin - Award". Obserwowane objawy - czyli samotne ptaki, ktore nie mialy partnerow - bo ich bylo za malo, badz niedopowiedni czy tez bigamistyczno - homoseksualne ekscesy gesie interpretowano jako "ludzkie zachowania", dorabiajac do tego ideologie. Tak jak merdajacego ogonem psa interpretujemy jako "najlepszego przyjaciela" nie wiedzac do konca czy to merdanie oznacza, ze pies mysli " ciesze sie ze przszedles", czy tez raczej "o kurwa znowu przylazl", tak samo latwo zinterpretowac zachowanie gesi: "Taka dzika gęś zawarła małżeństwo na całe życie a teraz jej partner leży martwy. Siada więc w pobliżu mimo strachu przed człowiekiem i rozpacza w głos."
Na pewno ten ptak jest niespokojny, na pewno boi sie ludzi. Ale czy jego reakcja wynika z tego ze przelewa lzy, czy tez chce powiedziec partnerowi : " Kochanie nie spij !!!, spierdalamy , tutaj wala do nas jacys psychopaci w zielonych kapelusikach z piorkami ze wszystkich rur !!!". Tego nie wiadomo. Chyba, ze jest sie profesorem nauk biologicznych albo wyznawca podobnej religii.
Wydaje mi się, że każdy gatunek ma swoje instynktowe zachowania w obliczu określonych okoliczności. W całej Naturze występują prawidłowości, jak i odstępstwa od nich /różnie nazwane/co jest rzeczą...naturalną ;)
Usuń*
Interpretacja jakichkolwiek zachowań gatunkowych pod ludzkim kątem jest jak oglądanie/czytanie o czymś w internecie. Niby to widzimy i mamy jakąś wiedzę, ale ani tego nie mamy w ręku, ani TYM nie jesteśmy. I stąd się bierze wszelkie ,,zniekształcenie,, tego co jest postrzegane. Tak sobie rozważam...
Psze Pana - czy Pan prowadzi cytowany blog ?
OdpowiedzUsuńpozdr
daka