Jako ludzie wrażliwi na to i owo, docierające stąd i stamtąd, postanowiliśmy zainicjować akcję "NIE DAJ ZABIĆ MYŚLIWEMU!". Zachęcamy do aktywnego uczestnictwa i dzielenia się wrażeniami.
Przykre jest to że ludzie nie mający pojęcia o tym czym jest Łowiectwo, czym zajmuje się Polski Związek Łowiecki i co tak na prawdę robią myśliwi, wypowiadają się na ten temat i w dodatku wypuszczają w świat tak żałosne rzeczy jak ta "akcja". Sarna/Jeleń, jakiekolwiek zwierze, które ulegnie wypadkowi z samochodem cierpi katusze. Lepiej dla niego żeby zginęło na miejscu a niestety w znacznej części przypadków zwierzyna taka uchodzi w przypływie adrenaliny nawet wiele kilometrów, często z połamanymi kończynami, niezdolna do samodzielnego poruszania się czy nawet jedzenia po czym umiera w wielkich bólach i cierpieniach przez, jeśli los jest dla niej łaskawy, parę godzin, jeśli nie ma tyle szczęścia to przez parę dni. Często w takich przypadkach wdaje się już martwica tkanek i zwierze dosłownie gnije żywcem, na ranach zbierają się muchy które składają setki tysięcy jaj i zwierz pożerany jest żywcem przez larwy i muchy. Widok jest bardzo przykry i przytłaczający. Humanitarnym jest jak najszybsze skrócenie męki takiego zwierzęcia. I nikt inny nie skróci tych męczarni jak tylko myśliwy. Jest to Nasz obowiązek Jestem Dianą. Widziałam już takie rzeczy i nikt mi nie wmówi, że zwierze potrącone przez samochód doznało jakiegoś błogosławieństwa. Zachęcam do lektury np. Ustawy o Prawie Łowieckim. Rozumiem wolność słowa i demokrację, jednak nie pojmuję jak można w ten okrutny sposób promować swoje racje. Pozdrawiam. Barbara Rachwalik
z kolei ja zachęcam do zapoznania się z pierwszym postem na tym blogu, który wiele mówi. O autorach. I tej akcji. Do tego wystarczą dwa kliknięcia i dwie komórki mózgowe. Podobno - jak zauważył jeden z autorów tego bloga - słowo "myśliwy" pochodzi od słowa "myśleć". Podobno. To chyba zobowiązuje? :)
nie tyle zdjęcie co sam tekst umieszczony na nim dużo mówi o autorze. 3 wykrzykniki jakiś bardzo nadpobudliwy, poza tym nie zgodne z zasadmi poprawnej polszczyzny. "Jom" ?? po jakiemu to ? Naucz się chłopaczku w końcu poprawnej polszczyzny i dopiero upubliczniaj posty. (polecam korzystać ze słownika j. polskiego)
Cóż... jak widać sama umiejętność czytania nie wystarczy. Trzeba jeszcze zdobyć się na trochę wysiłku umysłowego. Zachęcam więc do pójścia zalecaną dla Pani Basi drogą z postu wyżej.
"nie tyle zdjęcie co sam tekst umieszczony na nim dużo mówi o autorze. 3 wykrzykniki jakiś bardzo nadpobudliwy, poza tym nie zgodne z zasadmi poprawnej polszczyzny. "Jom" ?? po jakiemu to ? Naucz się chłopaczku w końcu poprawnej polszczyzny i dopiero upubliczniaj posty. (polecam korzystać ze słownika j. polskiego)"
Zgadzam się w 100%:) LOL!!!!
Wojciechu i Danielu: Gratuluję akcji:) dawno się tak nie uśmiałem..., PR wychodzi wam naprawdę bardzo dobrze:) w sumie to "ekoterroryści" i przeciwnicy myślistwa powinni wam podziękować...Forma waszego "bloga" oraz "kiepski i ironiczny humor" powodują, że nawet myśliwi nie wiedzą o co wam chodzi...
Mimo wszystko nie tracimy nadzieji na to, ze slowo myśliwa/myśliwy pochodzi od czasownika myśleć. Choc czasami mozna w to faktycznie watpic. Komentarz Pani Barbary zasluguje na osobne skomętowanie. Pod fotke uratowanego dzis o 6.15 kozlatka sarny. Plci zenskiej. Uratowanego przed mysliwymi.
To zadza mordu u Anonima z 03:27 juz zaspokojona ?. A przejechac to nie laska ? uratowac przed sugerowanom dubelutffka ? A gdzie dobre serce ?. Wiewiorka przeciez ani sladu na karoserii nie zostawi. Co to za obyczaje ?
Ja przepraszam, ale my z kolegami dokarmialiśmy zwierzynę! Chyba teraz możemy sobie popozyskiwać, co? Przecież my bardzo kochamy przyrodę, polską przyrodę!
Analfabetyzm funkcjonalny szerzy się w zastraszającym tempie. Nie dość, że 60% dorosłej populacji nie czyta książek, to z tych 40% czytających połowa przynajmniej nie rozumie czytanego tekstu. To ci zaczynający zdanie od "generalnie", dla których wszystko jest "super", a odpowiedzią na każde pytanie słowo-wytrych: "dokładnie". To ta część populacji po maturze od byłego wicepremiera, dla których "adoptować" i 'adaptować" znaczy jedno, bez większych ambicji, bez kultury nawet ogólnej, bez resztek szarych komórek. Dla nich ironia, sarkazm czy nawet celowe chichotanie z zasad wzbudza reakcje neofity, jak ten wybuchający śmiechem milicjant w trakcie czytania słownika ortograficznego! Żal!
Prawda pisze się przez jedno "f" :DDD No dobra, dosyć kpin. Temat poważny. Generalnie to ja BYNAJMNIEJ uważam, że można by super zaadoptować samochody do "pozyskania". Byłaby to mega fajowa opcja dla członkuf co już nie mogą... dubeltówkom ;) bo te pułapki żywołowne to... no sami wiecie co...
Pani Basiu, miło, że jest nas jeszcze trochę tych, którzy potrafią... Żałuję, że nie spotkaliśmy się 10 dni temu, wiadomo gdzie, ale nie mogłem dla zasady. Może będzie inna okazja, np. wiosną w Muzeum Łowiectwa. Dam znać! Darz bór!
Ani w internecie, ani na spotkaniach myśliwskich sobie nie "paniujemy". Dla jakiej zasady? To mnie niezmiernie ciekawi... Daj głos kiedy się stawić w Muzeum, jakkolwiek dwuznacznie to brzmi... Mnie to chyba bardziej "mauzoleum" ;))) pzdr, mnjn
To właśnie są te zasady! Jednak dalej nic ze spotkania nie wyjdzie, dla mnie to nie jest mauzoleum, a i reszta tematów obracających się wokół pewnej części ciała Maryni nie jest na tych spotkaniach omawiana. Ani z gatunku pozostałych dwóch forum "myśliwskich". Bawcie się dobrze!
Zastanawiam siem nad realizacja zasad selekcji osobniczej przy pomocy tego srodka. Z moich dotychczasowych doswiadczen z ta materia wynika, ze na drogach ,w odniesieniu do kluczowych gatunkow panuje kompletna anarchia pod tym wzgledem. Najwyzsza pora pomyslec o egzekwowaniu obowiazujacych zasad. A o okresach ochronnych to juz zgroza pomyslec. Niezaleznie od tego czy czlonki mogom lub nie mogom.
Oto starożytny sposób, jak strzec zwierzostanu przed chutliwym myśliwech łakomstwem. Należy sarenkom i jelonkom, pochwyciwszy owe, smarować futra śmierdzącą mazią, od której woni łowca porzyga się lub omdleje. A wtenczas straci ochotę na dalsze w kniei swawole i zostanie jemu na Youtube popatrywać, parówki z dyskontu żreć a na ścianach litografie z gołemi baby czepiać. A sarenki i jelenie, choć smrodliwy, to wszak wolny żywot wieść będą.
"Gdy nie ma możliwości nawiązania współpracy z kołem łowieckim działającym w ostoi, w której chcemy prowadzić redukcję presji lisa na lęgi, możemy zastosować stosować farmakologiczną lub fizyczną kastrację. Środki te można podawać podczas odłowu lisów lub z użyciem strzelby pneumatycznej. "
Czyli nie posmarowac smierdzaca mascia ale wyciac jajka coby uchronic/zastapic zaszczelenie lub zejscie w inny sposob. W ramach dzialan zastepczych. Nie wiem czy ty nie robisz sobie podsmiechujek z tymi starozytnymi receptami ale obcinanie lisurom jajek fizycznie czy chemicznie jest aktualnie najzupeniej powaznie dyskutowane w gronie utytulowanych ekspertow.
Dla ochrony kulika - liskom, tak? To może dla ochrony kukurydzy - dziczkom, dla ochrony drzewek leśnych - jelonkom! No i nie ma młodych jelonków, dziczków i lisków - myśliwi nie mają w co strzelać! Hurrra! Jajca, jajca rachu-ciachu i mamy problem myślistwa rozwiązany na amen! Och, jak się cieszę! Nie przypuszczałam, że to będzie takie proste! Daka - jest Pan nieoceniony! Całusy!
Kończę prędziutko i lecę na pocztę słać tę receptę do Białowieży, gdzie trwa właśnie rykowisko nie dla myśliwych. Jeszcze by mi Pan, jako praktykujący degenerat, tylko napisał, czy to jest trudne jelonkowi jajca ciachnąć? Czy taki nożyk do tapet z Kerfura wystarczy? No i czy jelonka będzie bolało...? Może siusiak zawiązać na supeł?
Wie Pani, Pani bebekowa, dziwnym trafem jak w naturze slyszalem te recepty z obcinaniem jajek to wypowiadane one byly przewaznie przez Panie. Moze przypadek ?. A rzeczywistosc jest duzo prozaicznejsza i subtelniejsza. Chemia. Na codzien znaja ja dzieci dziwiace sie ze mamusia polyka jakies pigulki zeby uchronic dziatwe przed pojawieniem sie dodatkowych towarzyszy zabaw. (podobno zdarzaja sie przypadki, ze taki bachor podmienia mamusi te pigulki na tabletki aspiryny.......). Jednak co fukcjonuje w sypialni na nocnym stoliku ma kiepskie przelozenie na botanikie. Ale to inna bajka, praktykowana m.in z golebiami miejskimi i lisami na antypodach
Mimo wieloetniej praktyki jako degenerat, z metoda ze skalpelikiem, cuterem z Kerfura nie zdarzylo mi sie miec do czynienia. Znaczy nie praktykowalem na lelonkach i na mnie nie praktykowano. Nie wiem czy bardzo boli. Polecalbym przeprowadzenie jakiegos eksperymentu w zaciszu domowym. Jakies jajka siem na pewno znajda, reszta do nich nalezaca tez. Nie musi byc od razu prawdziwy lelonek. Moze zaczac od zawiazywania na supel ?. Ucieszylibysmy sie wszycy gdyby Pani jutro rano mogla doniesc o wynikach pierwszej fazy eksperymentu. Z punktu widzenia nauki bylyby to nie do przecenienia.
Potem nastepna faza tj. scyzoryk albo nozyczki ?
Moze jakis Nobel by sie z tego zrobil....A potem...... na rykowisko. Do Bialowiezy !.
A ja zawsze jak mnie jakiś prawdziwy "macho" z pół uśmieszkiem na ustach, pyta co mnie najbardziej rajcuje w łowiectwie, odpowiadam nieodmiennie: najbardziej mnie kręci wytrzebianie :DDD Mina zazwyczaj rzednie i ochota do żartów kończy...
Panie Daka, Pan widać nie dość, że degenerat (czyt. myśliwy) to jeszcze konserwa. A może ja nie mam w sypialni osobnika z jajczętami i nie mam komu przepraktykować zawiązywania siusiaka? Czysta homofobia!
Ale do rzeczy. Szło mi bardziej o praktykę, jaką mają zwyrodnialcy (czyt. myśliwi) w tym tzw. trzebieniu. Bo czy sobie z tym poradzą wrażliwi aktywiści i subtelne aktywistki w Białowieży? Marzy mi się bowiem, by ten ruch upowszechnić. Pan pomyśli - kupujemy za piątaka cutera z Kerfura i ruszamy w knieję. Za parę lat nie trzeba będzie już organizować białowieskiego rykowiska. Mam już parę haseł: - Łapaj zajca, ciach mu jajca! - Pozbaw jelenia przyrodzenia! - Kastrujemy - ratujemy! Jak się Państwu podobają?
Pani bebekowa, z ta konserwom to wypraszamy sobie. Jestesmy zdegenerowani ale otwarci. Jesli brak w Pani sypialni objektow do eksperymentow to mlodszy z redachtorow tego bloga stoi chetnie do dyspozycji. Na ochtnika oczywiscie. W sluzbie nauki . Zara mu wypisuje delegacje. Haslo:
"- Kastrujemy - ratujemy!"
Jest warte podywagowania w kontekscie tego co sie juz na tym polu dzialo, dzieje, oraz planow. Jak zbierzemy troche konkretnych danych to chetnie podzielimy sie uwagami ...... zeby calosc miala rece, nogi oraz jajka i oparcie we faktach ........
Naturalnie doswiadczenia z eksperymentow z redachtorem mlodszym, wlacznie z fonetycznym zapisem tego jak ryczy przed, podczas oraz po procedurze ratowania jeleni i innych stworzen przed kulami zdegenerowych bucow w zielonych kapelusikach z piorkami bylyby tu wspanialym dodatkiem.
Śp. pulkownik Kwiatkowski podczas badan lekarskich kandydatow do PZL powiedzial byl:
"Chyba nie chcemy trzymac kastratow w Zwiazku?!"
I tego siem trzymajmy :))
Choc warto byloby wyslac ohroncuff kulika na praktyki do Bangkoku, gdzie czeka ok. 150 000 klientow, ktorzy z checia zamienia sie w klientki. Za darmo.
Pan Daka lekkomyślny, a pan redaktor młodszy zbyt brawurowy: a jak się okaże, że tak zasupłam, że nawet ś.p. Aleksander Macedoński nie pomoże? Nauka, nauką, ale siusiakiem płacić za eksperymenty, i to dla ocalenia zwierzostanu przed zwyrodnialstwem (czyt. myśliwymi)? Dedukuję więc inny podtekst. Ale ja na ten podtekst nawet się nie zaczerwieniam na twarzy, bo mnie on nie dotyczy i kropka.
Ale do rzeczy. Pan Daka to co rusz podsuwa koncept, dziękuję, fajny pan z Pana! Adnotując więc do słów płk. Kwiatkowskiego i parafrazując: "Chyba nie chcemy w Związku strzelać do kastratów?" Już widzę kpiny, jak zwyrodnialstwo wykpiwa kolegę: Strzelił kastrata, bez jajec! Tfu! No, to jak się Państwu podoba moje nowe hasło: Kastrujemy - podwójnie ratujemy! (Tzn. i życie niepoczęte, i kastratowi zapewniamy długie i szczęśliwe lata).
Panie Daka, proszę raz jeszcze Pana jako praktykującego degenerata, aby podać mi, czy da się widzieć, że jelonek ma wycięte? Czy raczej znakować nalepką? A jeśli tak, w którym miejscu jelonkom umieszczać etykietki, żeby taki Związkowiec jeden z drugim przeczytał przez tę lornetkę na karabinie: wykastrowany. I czy wystarczy po polsku, czy też pisać we wszystkich językach kongresowych?
"Nauka, nauką, ale siusiakiem płacić za eksperymenty ?"
Pragne uspokoic. Jesli chodzi o cudzego siusiaka to nie widze sam, osobiscie zadnych problemow.
W kwestii powodujacej mniejsze zarumienienie siem mlodych kobiet. Czyli tego, czy takiemu lelonkowi bez jajek jest potrzebna nalepka. W zasadzie nie. Niejaki Bubenik napisal byl na ten temat calom ksionzkem. Ale problem tych niepotrzebnych nalepek da siem wyjasnic chyba w kilku slowach. To powinno byc widac po rogach. Te jelenie rogi rosnom i spadajom. Spadaja i rosna itd. By zawisnac kiedys na scianie u pulkownika Kwiatkowskiego. Spadkiem i wzrostem dyryguje pare hormonow miedzy innymi produkowany w jajkach testosteron. Jesli lelonek straci owe jako cielak (czyli odnoszac do tutejszych bucowwzielonych, w wieku redachtora mlodszego) to mu zadne rogi nie urosna. Nie wytworza sie mozdzenie. W przypadku gdy jajka zostana obciete podczas fazy wzrostu/nakladania poroza, to z potencjalnej ozdoby sciany salonu mysliffskiego zrobi sie nieksztaltne cus - zwane tez perukarzem, ale o duzo mniejszej wartosci estetycznej niz to za czym gonia (i nieraz slono placa) mysliwi (sarna) . Gdy zas Pani bebekowa uratuje jelenia obcinajac mu jajka juz po wytarciu poroza, to ten wezmie swoj gotowy juz wieniec i pier....lnie go za przeproszeniem w krzaki - w ciagu 2-4 tygodni po operacji. Bo "zerowa" produkcja testosteronu jest "sygnalem" ktory powoduje obumarcie tkanek w gorej czesci mozdzeni i zrzut poroza. Nastepne, nakladane juz bez jajek to z reguly malo estetyczna forma "perukarza" - czegos w rodzaju perukarza. Czyli jw.
Podsumowujac. Nie ma zadnej potrzeby stosowania jakichs nalepek u wykastrowanych lelonkow. A innojezycznych to juz w ogole. Taki lelonek da sie poznac po rogach. Kazdemu analfabecie.
(efektem dodatkowym, przemawiajacym za stosowanie tego srodka przez Wszystkie Istoty przyjezdzajace do Bialowiezy w celu ratowania lelonkow w czasie rykowiska jest ewidentny spadek wartosci jelenia dla mysliwych. Do takiego bez rogow i tak nikt by nie strzelal. Nikt kto ceni kolekcje rogow na scianie. Chyba zeby buc byl slepy albo polslepy. Ale taki to w ostatecznym efekcie moze na scianie powiesic Wszelka Istote zamiast lelonka i tez mu nie zrobi roznicy)
Jakże pożyteczny ten wykład i wkład w ochronę zwierząt zarazem! Dziękuję! Jak będzie Pan w pobliżu, to usmażę Panu w podzięce omlet z 10 jajek. Na pewno będzie Panu smakował.
Z powyższego wynika nic więcej tylko: kastrować, kastrować i jeszcze raz kastrować! Jelenie nie spłodzą kolejnych ofiar, ale też bezrogie, same będą bezpieczne. Jedno mi przyszło do głowy - zna Pan nazwisko Farinelli? No właśnie, czy to aby jeszcze będzie rykowisko?
Farinelli na rykowisku ?. Moglo by byc ciekawie. Ale aktywistom nie chodzi przeciez o rykowisko. Jesli jelenie zostana uratowane to ruszy nastepna akcja. Huczka dla odyncow. Nie dla mysliwych. Jak slychac z dobrze poinformowanych kregow. pozdrawiajac daka
samochód albo myśliwy...
OdpowiedzUsuńPrzykre jest to że ludzie nie mający pojęcia o tym czym jest Łowiectwo, czym zajmuje się Polski Związek Łowiecki i co tak na prawdę robią myśliwi, wypowiadają się na ten temat i w dodatku wypuszczają w świat tak żałosne rzeczy jak ta "akcja". Sarna/Jeleń, jakiekolwiek zwierze, które ulegnie wypadkowi z samochodem cierpi katusze. Lepiej dla niego żeby zginęło na miejscu a niestety w znacznej części przypadków zwierzyna taka uchodzi w przypływie adrenaliny nawet wiele kilometrów, często z połamanymi kończynami, niezdolna do samodzielnego poruszania się czy nawet jedzenia po czym umiera w wielkich bólach i cierpieniach przez, jeśli los jest dla niej łaskawy, parę godzin, jeśli nie ma tyle szczęścia to przez parę dni. Często w takich przypadkach wdaje się już martwica tkanek i zwierze dosłownie gnije żywcem, na ranach zbierają się muchy które składają setki tysięcy jaj i zwierz pożerany jest żywcem przez larwy i muchy. Widok jest bardzo przykry i przytłaczający. Humanitarnym jest jak najszybsze skrócenie męki takiego zwierzęcia. I nikt inny nie skróci tych męczarni jak tylko myśliwy. Jest to Nasz obowiązek Jestem Dianą. Widziałam już takie rzeczy i nikt mi nie wmówi, że zwierze potrącone przez samochód doznało jakiegoś błogosławieństwa. Zachęcam do lektury np. Ustawy o Prawie Łowieckim. Rozumiem wolność słowa i demokrację, jednak nie pojmuję jak można w ten okrutny sposób promować swoje racje. Pozdrawiam. Barbara Rachwalik
OdpowiedzUsuńPani Basiu,
Usuńz kolei ja zachęcam do zapoznania się z pierwszym postem na tym blogu, który wiele mówi. O autorach. I tej akcji. Do tego wystarczą dwa kliknięcia i dwie komórki mózgowe. Podobno - jak zauważył jeden z autorów tego bloga - słowo "myśliwy" pochodzi od słowa "myśleć". Podobno. To chyba zobowiązuje? :)
Pozdrawiam i Dasz Bur,
Wojciechus. Buc w zielonym kapelusiku z piórkiem.
nie tyle zdjęcie co sam tekst umieszczony na nim dużo mówi o autorze. 3 wykrzykniki jakiś bardzo nadpobudliwy, poza tym nie zgodne z zasadmi poprawnej polszczyzny. "Jom" ?? po jakiemu to ? Naucz się chłopaczku w końcu poprawnej polszczyzny i dopiero upubliczniaj posty. (polecam korzystać ze słownika j. polskiego)
OdpowiedzUsuńCóż... jak widać sama umiejętność czytania nie wystarczy. Trzeba jeszcze zdobyć się na trochę wysiłku umysłowego. Zachęcam więc do pójścia zalecaną dla Pani Basi drogą z postu wyżej.
UsuńDasz Bur,
Wojciechus
"nie tyle zdjęcie co sam tekst umieszczony na nim dużo mówi o autorze. 3 wykrzykniki jakiś bardzo nadpobudliwy, poza tym nie zgodne z zasadmi poprawnej polszczyzny. "Jom" ?? po jakiemu to ? Naucz się chłopaczku w końcu poprawnej polszczyzny i dopiero upubliczniaj posty. (polecam korzystać ze słownika j. polskiego)"
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100%:) LOL!!!!
Wojciechu i Danielu: Gratuluję akcji:) dawno się tak nie uśmiałem..., PR wychodzi wam naprawdę bardzo dobrze:) w sumie to "ekoterroryści" i przeciwnicy myślistwa powinni wam podziękować...Forma waszego "bloga" oraz "kiepski i ironiczny humor" powodują, że nawet myśliwi nie wiedzą o co wam chodzi...
TAK TRZYMAĆ, NIE POPUSZCZAĆ!!!!
"NIE ZASZCZELI" hahahaha , Polecam słownik j.polskiego
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nie tracimy nadzieji na to, ze slowo myśliwa/myśliwy pochodzi od czasownika myśleć.
OdpowiedzUsuńChoc czasami mozna w to faktycznie watpic.
Komentarz Pani Barbary zasluguje na osobne skomętowanie. Pod fotke uratowanego dzis o 6.15
kozlatka sarny. Plci zenskiej. Uratowanego przed mysliwymi.
Samochód?! Polecam słownik j.polskiego
OdpowiedzUsuńSarenki nie zaszczeli...
OdpowiedzUsuńAle co to? Wiewióreczka? Daj no, Jasiu, dubeltówkie...
To zadza mordu u Anonima z 03:27 juz zaspokojona ?. A przejechac to nie laska ? uratowac przed
OdpowiedzUsuńsugerowanom dubelutffka ?
A gdzie dobre serce ?. Wiewiorka przeciez ani sladu na karoserii nie zostawi.
Co to za obyczaje ?
daka
Ja przepraszam, ale my z kolegami dokarmialiśmy zwierzynę! Chyba teraz możemy sobie popozyskiwać, co? Przecież my bardzo kochamy przyrodę, polską przyrodę!
OdpowiedzUsuńDlaczego przepraszacie za dokarmianie zwierzyny ?
OdpowiedzUsuńKogo wlasciwie ?
Jak sie nie strula to chyba ok.?
Analfabetyzm funkcjonalny szerzy się w zastraszającym tempie. Nie dość, że 60% dorosłej populacji nie czyta książek, to z tych 40% czytających połowa przynajmniej nie rozumie czytanego tekstu. To ci zaczynający zdanie od "generalnie", dla których wszystko jest "super", a odpowiedzią na każde pytanie słowo-wytrych: "dokładnie". To ta część populacji po maturze od byłego wicepremiera, dla których "adoptować" i 'adaptować" znaczy jedno, bez większych ambicji, bez kultury nawet ogólnej, bez resztek szarych komórek. Dla nich ironia, sarkazm czy nawet celowe chichotanie z zasad wzbudza reakcje neofity, jak ten wybuchający śmiechem milicjant w trakcie czytania słownika ortograficznego! Żal!
OdpowiedzUsuńSwienta praffda.
OdpowiedzUsuńI co dalej ?
Prawda pisze się przez jedno "f" :DDD
OdpowiedzUsuńNo dobra, dosyć kpin. Temat poważny. Generalnie to ja BYNAJMNIEJ uważam, że można by super zaadoptować samochody do "pozyskania". Byłaby to mega fajowa opcja dla członkuf co już nie mogą... dubeltówkom ;) bo te pułapki żywołowne to... no sami wiecie co...
pozdrawiam,
mnjn
Pani Basiu, miło, że jest nas jeszcze trochę tych, którzy potrafią... Żałuję, że nie spotkaliśmy się 10 dni temu, wiadomo gdzie, ale nie mogłem dla zasady. Może będzie inna okazja, np. wiosną w Muzeum Łowiectwa. Dam znać! Darz bór!
UsuńAni w internecie, ani na spotkaniach myśliwskich sobie nie "paniujemy".
UsuńDla jakiej zasady? To mnie niezmiernie ciekawi...
Daj głos kiedy się stawić w Muzeum, jakkolwiek dwuznacznie to brzmi... Mnie to chyba bardziej "mauzoleum" ;)))
pzdr,
mnjn
To właśnie są te zasady! Jednak dalej nic ze spotkania nie wyjdzie, dla mnie to nie jest mauzoleum, a i reszta tematów obracających się wokół pewnej części ciała Maryni nie jest na tych spotkaniach omawiana. Ani z gatunku pozostałych dwóch forum "myśliwskich". Bawcie się dobrze!
UsuńZastanawiam siem nad realizacja zasad selekcji osobniczej przy pomocy tego srodka.
OdpowiedzUsuńZ moich dotychczasowych doswiadczen z ta materia wynika, ze na drogach ,w odniesieniu do kluczowych gatunkow panuje kompletna anarchia pod tym wzgledem. Najwyzsza pora pomyslec o egzekwowaniu obowiazujacych zasad. A o okresach ochronnych to juz zgroza pomyslec.
Niezaleznie od tego czy czlonki mogom lub nie mogom.
pozdr
daka
Oto starożytny sposób, jak strzec zwierzostanu przed chutliwym myśliwech łakomstwem. Należy sarenkom i jelonkom, pochwyciwszy owe, smarować futra śmierdzącą mazią, od której woni łowca porzyga się lub omdleje. A wtenczas straci ochotę na dalsze w kniei swawole i zostanie jemu na Youtube popatrywać, parówki z dyskontu żreć a na ścianach litografie z gołemi baby czepiać. A sarenki i jelenie, choć smrodliwy, to wszak wolny żywot wieść będą.
OdpowiedzUsuńSom juz takie pomysly bebekowa. Do realizacji.
OdpowiedzUsuń"Gdy nie ma możliwości nawiązania współpracy z kołem łowieckim działającym w ostoi, w
której chcemy prowadzić redukcję presji lisa na lęgi, możemy zastosować stosować
farmakologiczną lub fizyczną kastrację. Środki te można podawać podczas odłowu lisów lub z
użyciem strzelby pneumatycznej. "
Czyli nie posmarowac smierdzaca mascia ale wyciac jajka coby uchronic/zastapic zaszczelenie lub zejscie w inny sposob. W ramach dzialan zastepczych. Nie wiem czy ty nie robisz sobie podsmiechujek z tymi starozytnymi receptami ale obcinanie lisurom jajek fizycznie czy chemicznie jest aktualnie najzupeniej powaznie dyskutowane w gronie utytulowanych ekspertow.
http://ochronakulika.pl/attachments/article/92/Krajowy%20Plan%20Ochrony%20Kulika%20Wielkiego%20projekt%20w15.02.2014.pdf
(strona 33 i 57)
Za tym stoja powazni ludzie z tytulami i bez, I jeden doktorant z SGGW tez. Oraz ekspertki.
Lisy maja sie o co bac.Chyba.
pozdr
daka
Dla ochrony kulika - liskom, tak? To może dla ochrony kukurydzy - dziczkom, dla ochrony drzewek leśnych - jelonkom! No i nie ma młodych jelonków, dziczków i lisków - myśliwi nie mają w co strzelać! Hurrra! Jajca, jajca rachu-ciachu i mamy problem myślistwa rozwiązany na amen! Och, jak się cieszę! Nie przypuszczałam, że to będzie takie proste! Daka - jest Pan nieoceniony! Całusy!
OdpowiedzUsuńKończę prędziutko i lecę na pocztę słać tę receptę do Białowieży, gdzie trwa właśnie rykowisko nie dla myśliwych. Jeszcze by mi Pan, jako praktykujący degenerat, tylko napisał, czy to jest trudne jelonkowi jajca ciachnąć? Czy taki nożyk do tapet z Kerfura wystarczy? No i czy jelonka będzie bolało...? Może siusiak zawiązać na supeł?
Wie Pani, Pani bebekowa, dziwnym trafem jak w naturze slyszalem te recepty z obcinaniem jajek to
OdpowiedzUsuńwypowiadane one byly przewaznie przez Panie. Moze przypadek ?. A rzeczywistosc jest duzo prozaicznejsza i subtelniejsza. Chemia. Na codzien znaja ja dzieci dziwiace sie ze mamusia polyka jakies pigulki zeby uchronic dziatwe przed pojawieniem sie dodatkowych towarzyszy zabaw. (podobno zdarzaja sie przypadki, ze taki bachor podmienia mamusi te pigulki na tabletki aspiryny.......). Jednak co fukcjonuje w sypialni na nocnym stoliku ma kiepskie przelozenie na botanikie. Ale to inna bajka,
praktykowana m.in z golebiami miejskimi i lisami na antypodach
Mimo wieloetniej praktyki jako degenerat, z metoda ze skalpelikiem, cuterem z Kerfura nie
zdarzylo mi sie miec do czynienia. Znaczy nie praktykowalem na lelonkach i na mnie nie praktykowano.
Nie wiem czy bardzo boli.
Polecalbym przeprowadzenie jakiegos eksperymentu w zaciszu domowym. Jakies jajka siem na pewno
znajda, reszta do nich nalezaca tez. Nie musi byc od razu prawdziwy lelonek.
Moze zaczac od zawiazywania na supel ?.
Ucieszylibysmy sie wszycy gdyby Pani jutro rano mogla doniesc o wynikach pierwszej fazy eksperymentu. Z punktu widzenia nauki bylyby to nie do przecenienia.
Potem nastepna faza tj. scyzoryk albo nozyczki ?
Moze jakis Nobel by sie z tego zrobil....A potem...... na rykowisko. Do Bialowiezy !.
A ja zawsze jak mnie jakiś prawdziwy "macho" z pół uśmieszkiem na ustach, pyta co mnie najbardziej rajcuje w łowiectwie, odpowiadam nieodmiennie: najbardziej mnie kręci wytrzebianie :DDD Mina zazwyczaj rzednie i ochota do żartów kończy...
OdpowiedzUsuńPzdr,
mnjn
PS.
Panie Daka, Pan widać nie dość, że degenerat (czyt. myśliwy) to jeszcze konserwa. A może ja nie mam w sypialni osobnika z jajczętami i nie mam komu przepraktykować zawiązywania siusiaka? Czysta homofobia!
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy. Szło mi bardziej o praktykę, jaką mają zwyrodnialcy (czyt. myśliwi) w tym tzw. trzebieniu. Bo czy sobie z tym poradzą wrażliwi aktywiści i subtelne aktywistki w Białowieży? Marzy mi się bowiem, by ten ruch upowszechnić. Pan pomyśli - kupujemy za piątaka cutera z Kerfura i ruszamy w knieję. Za parę lat nie trzeba będzie już organizować białowieskiego rykowiska. Mam już parę haseł:
- Łapaj zajca, ciach mu jajca!
- Pozbaw jelenia przyrodzenia!
- Kastrujemy - ratujemy!
Jak się Państwu podobają?
Brzmi przepysznie!
UsuńDo kompletu dodalbym jeszcze:
- lap mykite - tnij mu pyte,
- wiwat norka bez pisiorka!
:))
Wojciechus
Pani bebekowa, z ta konserwom to wypraszamy sobie. Jestesmy zdegenerowani ale otwarci. Jesli brak
OdpowiedzUsuńw Pani sypialni objektow do eksperymentow to mlodszy z redachtorow tego bloga stoi chetnie do
dyspozycji. Na ochtnika oczywiscie. W sluzbie nauki . Zara mu wypisuje delegacje.
Haslo:
"- Kastrujemy - ratujemy!"
Jest warte podywagowania w kontekscie tego co sie juz na tym polu dzialo, dzieje, oraz planow.
Jak zbierzemy troche konkretnych danych to chetnie podzielimy sie uwagami ......
zeby calosc miala rece, nogi oraz jajka i oparcie we faktach ........
Naturalnie doswiadczenia z eksperymentow z redachtorem mlodszym, wlacznie z fonetycznym zapisem tego jak ryczy przed, podczas oraz po procedurze ratowania jeleni i innych stworzen
przed kulami zdegenerowych bucow w zielonych kapelusikach z piorkami bylyby tu wspanialym
dodatkiem.
pozdr
daka
Śp. pulkownik Kwiatkowski podczas badan lekarskich kandydatow do PZL powiedzial byl:
Usuń"Chyba nie chcemy trzymac kastratow w Zwiazku?!"
I tego siem trzymajmy :))
Choc warto byloby wyslac ohroncuff kulika na praktyki do Bangkoku, gdzie czeka ok. 150 000 klientow, ktorzy z checia zamienia sie w klientki. Za darmo.
Pan Daka lekkomyślny, a pan redaktor młodszy zbyt brawurowy: a jak się okaże, że tak zasupłam, że nawet ś.p. Aleksander Macedoński nie pomoże? Nauka, nauką, ale siusiakiem płacić za eksperymenty, i to dla ocalenia zwierzostanu przed zwyrodnialstwem (czyt. myśliwymi)? Dedukuję więc inny podtekst. Ale ja na ten podtekst nawet się nie zaczerwieniam na twarzy, bo mnie on nie dotyczy i kropka.
OdpowiedzUsuńAle do rzeczy. Pan Daka to co rusz podsuwa koncept, dziękuję, fajny pan z Pana! Adnotując więc do słów płk. Kwiatkowskiego i parafrazując: "Chyba nie chcemy w Związku strzelać do kastratów?" Już widzę kpiny, jak zwyrodnialstwo wykpiwa kolegę: Strzelił kastrata, bez jajec! Tfu!
No, to jak się Państwu podoba moje nowe hasło: Kastrujemy - podwójnie ratujemy! (Tzn. i życie niepoczęte, i kastratowi zapewniamy długie i szczęśliwe lata).
Panie Daka, proszę raz jeszcze Pana jako praktykującego degenerata, aby podać mi, czy da się widzieć, że jelonek ma wycięte? Czy raczej znakować nalepką? A jeśli tak, w którym miejscu jelonkom umieszczać etykietki, żeby taki Związkowiec jeden z drugim przeczytał przez tę lornetkę na karabinie: wykastrowany. I czy wystarczy po polsku, czy też pisać we wszystkich językach kongresowych?
napisala Pani bebekowa:
OdpowiedzUsuń"Nauka, nauką, ale siusiakiem płacić za eksperymenty ?"
Pragne uspokoic. Jesli chodzi o cudzego siusiaka to nie widze sam, osobiscie zadnych problemow.
W kwestii powodujacej mniejsze zarumienienie siem mlodych kobiet. Czyli tego, czy takiemu lelonkowi bez jajek jest potrzebna nalepka. W zasadzie nie. Niejaki Bubenik napisal byl na ten temat calom ksionzkem. Ale problem tych niepotrzebnych nalepek da siem wyjasnic chyba w kilku slowach.
To powinno byc widac po rogach. Te jelenie rogi rosnom i spadajom. Spadaja i rosna itd. By zawisnac kiedys na scianie u pulkownika Kwiatkowskiego. Spadkiem i wzrostem dyryguje pare hormonow miedzy
innymi produkowany w jajkach testosteron. Jesli lelonek straci owe jako cielak (czyli odnoszac do
tutejszych bucowwzielonych, w wieku redachtora mlodszego) to mu zadne rogi nie urosna. Nie wytworza sie mozdzenie. W przypadku gdy jajka zostana obciete podczas fazy wzrostu/nakladania
poroza, to z potencjalnej ozdoby sciany salonu mysliffskiego zrobi sie nieksztaltne cus - zwane tez
perukarzem, ale o duzo mniejszej wartosci estetycznej niz to za czym gonia (i nieraz slono placa) mysliwi (sarna) . Gdy zas Pani bebekowa uratuje jelenia obcinajac mu jajka juz po wytarciu
poroza, to ten wezmie swoj gotowy juz wieniec i pier....lnie go za przeproszeniem w krzaki - w ciagu 2-4 tygodni po operacji. Bo "zerowa" produkcja testosteronu jest "sygnalem" ktory powoduje obumarcie tkanek w gorej czesci mozdzeni i zrzut poroza. Nastepne, nakladane juz bez jajek to z reguly malo estetyczna
forma "perukarza" - czegos w rodzaju perukarza. Czyli jw.
Podsumowujac.
Nie ma zadnej potrzeby stosowania jakichs nalepek u wykastrowanych lelonkow. A innojezycznych
to juz w ogole. Taki lelonek da sie poznac po rogach. Kazdemu analfabecie.
(efektem dodatkowym, przemawiajacym za stosowanie tego srodka przez Wszystkie Istoty przyjezdzajace do Bialowiezy w celu ratowania lelonkow w czasie rykowiska jest ewidentny
spadek wartosci jelenia dla mysliwych. Do takiego bez rogow i tak nikt by nie strzelal. Nikt kto ceni kolekcje rogow na scianie. Chyba zeby buc byl slepy albo polslepy. Ale taki to w ostatecznym efekcie moze na scianie powiesic Wszelka Istote zamiast lelonka i tez mu nie zrobi roznicy)
serdecznie Pania bebekowa pozdrawiajac
daka
Jakże pożyteczny ten wykład i wkład w ochronę zwierząt zarazem! Dziękuję! Jak będzie Pan w pobliżu, to usmażę Panu w podzięce omlet z 10 jajek. Na pewno będzie Panu smakował.
OdpowiedzUsuńZ powyższego wynika nic więcej tylko: kastrować, kastrować i jeszcze raz kastrować! Jelenie nie spłodzą kolejnych ofiar, ale też bezrogie, same będą bezpieczne. Jedno mi przyszło do głowy - zna Pan nazwisko Farinelli? No właśnie, czy to aby jeszcze będzie rykowisko?
Farinelli na rykowisku ?. Moglo by byc ciekawie. Ale aktywistom nie chodzi przeciez o rykowisko.
OdpowiedzUsuńJesli jelenie zostana uratowane to ruszy nastepna akcja. Huczka dla odyncow. Nie dla mysliwych.
Jak slychac z dobrze poinformowanych kregow.
pozdrawiajac
daka